Zagłębie Sosnowiec. Był bunt, czy nie było?

Zdaniem prezesa Łukasza Girka o żadnym proteście piłkarzy Zagłębia nie ma mowy.


W miniony piątek piłkarze z Sosnowca mieli rozegrać mecz kontrolny z rosyjskim Kamaz Nabierieżnyje Czełny. Mecz ostatecznie doszedł do skutku. Kilkanaście godzin potem opinię publiczną obiegła wiadomość, że do meczu miało nie dojść z powodów pozasportowych, a konkretnie odmowy wyjścia na boisko przez piłkarzy Zagłębia.

Wieści te zbiegły się z informacją przekazaną przez hokeistów z Sosnowca, którzy podczas ostatniego meczu poinformowali o zaległościach klubu i brakach w sprzęcie. Przypomnijmy, że hokeiści i piłkarze to jeden organizm, a konkretnie spółka Zagłębie Sosnowiec, w skład, której wchodzą obie sekcje.

Klub w specjalnym komunikacie odniósł się do informacji przekazanych przez hokeistów potwierdzając, że zaległości faktycznie mają miejsce. Kolejne wieści z klubu dotyczyły sprawy odwołanego sparingu.

– Drużyna miała zaplanowane trzy spotkania sparingowe. Pierwsze z nich nie odbyło się z powodu fatalnych warunków atmosferycznych. Sztab szkoleniowy zareagował błyskawicznie i znalazł innego rywala (FK Liepaja), z którym zespół spotkał się dzień później. Gra została jednak przerwana (gradobicie) i ostatecznie zakończona. Zagłębie miało przed sobą jeszcze dwa mecze – z FK Aktobe oraz FK Orenburg.

Sztab szkoleniowy chcąc maksymalnie wykorzystać czas porozumiał się z rosyjskim klubem Kamaz Nabierieżnyje Czełny. Drużyny miały zmierzyć się ze sobą w piątek o godz. 11:00 czasu tureckiego. W kolejnych dniach doszło jednak do kilku kontuzji w naszym zespole. Przed meczem z FK Orenburg (czwartek godz. 18:00) trener Artur Skowronek miał do dyspozycji 16 zawodników (w tym trzech bramkarzy).

W związku z zaistniałą sytuacją zaplanowane kilkanaście godzin później spotkanie z Kamazem Nabierieżnyje Czełny zostało odwołane. Pojawiające się w mediach informacje sugerujące odwołanie sparingu w ramach protestu piłkarzy są nieprawdziwe – brzmi komunikat klubu.

Zagłębie od kilku lat uchodzi za klub stabilny finansowo. Prezes Łukasz Girek, który jest prezesem od kilku miesięcy, po tym jak przejął schedę po Marcinie Jaroszewskim, kilkanaście dni na łamach „Sportu” zapytany o ewentualne „trupy w szafie” odpowiedział zagadkowo, że kilka razy był mocno zdziwiony…

Czyżby więc przysłowiowe „trupy” zaczęły jednak dawać o sobie znać, a problemy finansowe miejskiej spółki to nie plotki, ale rzeczywistość? Odpowiedź na to i inne pytania zapewne poznamy w najbliższych dniach.


Fot. facebook.com/ZaglebieSA