Zagłębie Sosnowiec. Coraz większe pole manewru

Mimo że Zagłębie przez większość spotkania kontrolowało wydarzenia na murawie, to dopiero w końcówce uratowało punkt. Najlepsza wiadomość jest taka, że nikt nie złapał kontuzji, nikt nie będzie pauzował za nadmiar żółtych kartek, a do gry wracają kolejni rekonwalescenci.

Do składu I-ligowca powrócił Rafał Grzelak. Doświadczony obrońca – jeszcze podczas letnich przygotowań – nabawił się urazu łydki. Co prawda wystąpił na inaugurację sezonu przeciwko Podbeskidziu, ale jeszcze przed przerwą musiał opuścić boisko. Po kilku tygodniach absencji znalazł się w kadrze i w końcówce zameldował się na boisku, zmieniając Wojciecha Słomkę. – Ze zdrowiem na szczęście jest już wszystko w porządku. Teraz mogę się skupić tylko na grze. Kilka spotkań mi uciekło, ale musiałem dojść do pełnej sprawności – podkreśla Grzelak, który w meczu z Radomiakiem powinien zameldować się już w wyjściowym składzie.

Coraz bliżej powrotu do gry jest Płamen Kraczunow. Bułgar w 3. kolejce doznał złamania dwóch żeber i od meczu z Termalicą Nieciecza jest poza składem. Dziś lub jutro środkowy obrońca przejdzie kolejne badania i jeśli wszystko będzie w porządku, to wróci do treningów. – Stabilizacja to jedna z naszych największych bolączek, a formacja defensywna jest pod tym względem wyjątkowa. Praktycznie w każdym meczu musimy zmieniać skład osobowy, co odbija się na zgraniu. Cieszy powrót Rafała, teraz czekamy na Płamena. Ze zgrupowania kadry wróci także Kacper Radkowski, a to oznacza, że pole manewru będzie coraz większe – przyznaje szkoleniowiec Zagłębia, Radosław Mroczkowski.

Bilenkyi uratował remis

Jeśli dodamy do tego powrót Filipa Karbowego oraz występy w rezerwach Bartłomieja Babiarza, który także może być już brany pod uwagę przy ustalaniu składu na kolejne mecze, to poza Michałem Góralem szkoleniowiec Zagłębia wreszcie będzie miał do dyspozycji niemal cały skład. W tak komfortowej sytuacji nie był od dawna.

Skład osobowy to jedno, jak słusznie zauważył szkoleniowiec Zagłębia, ale jeśli sosnowiczanie chcą zdobywać punkty, to muszą grać dojrzalej. – To, co najbardziej boli po ostatnim meczu to niechlujstwo. Musimy być dokładniejsi, potrzeba większej koncentracji. Być może zespół uśpił dobry wynik w Olsztynie… Będów jakie popełniliśmy w niedzielę, musimy się wystrzegać i na to będę uczulał zawodników – podkreśla trener Mroczkowski.

W sobotę sosnowiczanie powalczą o trzecie z rzędu wyjazdowe zwycięstwo. Po wygranych w Niepołomicach i Olsztynie, po komplet punktów będą chcieli sięgnąć w Radomiu. Z tamtejszym Radomiakiem zmierzyli się dotąd 8 razy i jeszcze nigdy nie doznali porażki. Tę passę zapewne będą chcieli podtrzymać.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem