Zagłębie Sosnowiec. Desant na Podlasiu

Nie milkną echa środowego triumfu Zagłębia nad Wisłą Kraków (4:3). Spotkanie rozegrane przy Kresowej jednogłośnie zostało okrzyknięte meczem kolejki. Zwycięzcy czasu na świętowanie mieli jednak bardzo niewiele. W domach spędzili tylko noc. Od wczoraj nie ma ich w mieście. Na życzenie sztabu szkoleniowego tym razem w daleką trasę ruszyli dwa dni przed kolejną potyczką o punkty.

Budowanie passy

W sobotnie popołudnie podopieczni Valdasa Ivanauskasa pełną pulę spróbują zgarnąć na obiekcie Jagiellonii Białystok. Mimo że teren trudny, do stolicy Podlasia udali się w nastrojach nader bojowych. – Jesteśmy po dwóch wygranych z rzędu, co w tym sezonie udało nam się osiągnąć po raz pierwszy – mówi litewski szkoleniowiec. – Mamy jednak kilka kontuzji, a dodatkowo za żółte kartki pauzował będzie Mateusz Możdżeń. Mimo to liczymy na przedłużenie dobrej passy.

Z powodu kłopotów zdrowotnych w Sosnowcu zostali Giorgi Iwaniszwili, Lukasz Gressak oraz Piotr Polczak. Ten ostatni w tym miesiącu już nie zagra. Początkowo wydawało się, że doznał tylko stłuczenia podbicia, ale zdjęcie RTG wykazało ostatecznie złamanie jednej z kości stopy. Doświadczony stoper urazu nabawił się w spotkaniu z Lechią Gdańsk. Potem z bólem wystąpił jeszcze w sparingu z Puszczą Niepołomice. Dwa ostatnie mecze opuścił. Do gry powinien być gotowy na początku maja.

Klimmeck zrobił swoje

Piłkarze Zagłębia pałają żądzą rewanżu za dotkliwą porażkę z jesieni. Na Stadionie Ludowym białostoczanie wygrali wówczas 4:1. Teraz podobny rezultat nie wydaje się prawdopodobny. „Jaga” pogrążona jest w kryzysie. Nie wygrała w lidze sześciu ostatnich meczów, notując w nich jedynie dwa punkty. W efekcie znalazła się w dolnej połowie tabeli i na finiszu rundy zasadniczej walczyć będzie o powrót „nad kreskę”.

Tymczasem sosnowiczanie wyraźnie nabrali wiatru w żagle. Czują, że solidna praca wykonana w przerwie między rundami nie poszła na marne. – Ruszyliśmy do Białegostoku pewni swojej siły – zapewnia skrzydłowy Zagłębia, Tomasz Nawotka. – To trudny tydzień, bo gramy co trzy dni. Bardzo mocno przepracowaliśmy jednak zimę i dzięki temu na boisku nie czujemy zmęczenia.

Świetne przygotowanie fizyczne to w ogromnej mierze zasługa Thomasa Klimmecka, który na co dzień pracuje z piłkarzami Bundesligi. Został przez Zagłębie zatrudniony na czas obozu przygotowawczego i wykonał swoją robotę znakomicie. – To jest nasza przewaga i musimy ją maksymalnie wykorzystać w decydującej fazie sezonu – oznajmia Ivanauskas.

Dobrynin talizmanem?

Opiekun Zagłębia przyznał na pomeczowej konferencji prasowej, że w trakcie potyczki z Wisłą był bliski zawału serca. Emocje w końcówce spotkania sięgały bowiem zenitu. Dzięki ogromnej determinacji beniaminek zgarnął trzy punkty, które w końcowym rozrachunku mogą okazać się bezcenne.

Jutro sosnowiczanie staną przed szansą opuszczenia ostatniego miejsca w tabeli, gdzie zasiadają nieprzerwanie od końca października. Po raz ostatni czmychnęli stamtąd po debiucie Ivanauskasa, pokonując u siebie Miedź Legnica 3:1. Co ciekawe, tamto starcie sędziował Zbigniew Dobrynin z Łodzi. Ten sam, który szaty rozjemcy przywdzieje tym razem na Podlasiu…

 

Na zdjęciu: Kibice Zagłębia mają nadzieję, że takie obrazki z udziałem swoich ulubieńców będą oglądać także jutro w Białymstoku…