Zagłębie Sosnowiec gra dalej

Tegoroczną przygodę z rozgrywki Pucharu Polski zespół z Sosnowca rozpoczął od wygranej, ale rywal z malutkiego Wikielca postawił się Zagłębiu.


Goście do końcowych minut musieli pilnować wyniku. Zgodnie z przewidywaniami trener Artur Skowronek dokonał kilku zmian w składzie na mecz z IV-ligowcem z Warmii i Mazur. Po raz pierwszy w tym sezonie między słupkami stanął Mateusz Kos, który zastąpił bramkarza numer jeden w Sosnowcu, Michała Gliwę, miejsce w wyjściowym składzie znalazło się również dla Mateusza Machały. Środkowy obrońca także w debiutował w meczu o stawkę w bieżącym sezonie.

Ponadto od pierwszych minut zagrali Wojciech Szumilas oraz Tymoteusz Klupś, którzy jak do tej pory występowali w roli zmienników. Co ciekawe od pierwszych minut wystąpił najlepszy strzelec sosnowiczan,. Szymon Sobczak, który ostatni ligowy mecz zaczynał na ławce rezerwowych. I to właśnie „Sopel” dał I-ligowcom prowadzenie. W 23 minucie napastnik sosnowiczan wykończył dośrodkowanie Filipa Borowskiego. Był to jedyny gol w pierwszej części spotkania.

Sosnowiczanie mieli więcej z gry, kilkakrotnie zagrozili bramce gospodarzy, ale trzeba przyznać, że ekipa z Wikielca nie przestraszyła się bardziej doświadczonego rywala. Najgroźniejszą okazję bramkową piłkarze GKS-u stworzyli po rzucie wolnym. Z ponad 30 metrów uderzał Mateusz Jajkowski, a zmierzającą pod poprzeczkę bramki sosnowiczan piłkę wybił na róg Kos. Na początku drugiej połowy sosnowiczanie powinni podwyższyć prowadzenie.

Wprowadzony po przerwie Szymon Pawłowski ograł Jajkowskiego i idealnie dograł piłkę do Sobczaka, ale tym razem napastnik Zagłębia spudłował w dogodnej sytuacji. Sześć minut później ponownie Pawłowski „poszukał” w polu karnym Sobczaka, ale i tym razem snajper sosnowiczan z kilku metrów nie zdołał pokonać bramkarza gospodarzy, który kapitalną paradą obronił swój zespół przed stratą gola. W końcu Paweł Rutkowski jednak skapitulował, a pokonał go Pawłowski.

Rutynowany gracz w ekipie trenera Skowronka świetnie odnalazł się po odbiciu piłki w polu karnym po wcześniej rozegranym rzucie różny i nie dał szans bramkarzowi GKS-u na skuteczną interwencję. Wydawało się, że ta bramka zamknie mecz, ale w 69 minucie po zagraniu piłki ręką w polu karnym przez Maksymiliana Rozwandowicza sędzia odgwizdał „jedenastkę”, którą na bramkę zamienił Piotr Kacperek.

Gol uskrzydlił gospodarzy, a sparaliżował gości. Aktywny był zwłaszcza najbardziej doświadczony w szeregach miejscowych Rafał Kujawa. Od 79 minuty GKS-u musiał jednak grać w osłabieniu po tym jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Ilia Małyszkin. Mimo to ambitnie grający gospodarze próbowali doprowadzić do dogrywki.

Jeszcze w doliczonym czasie piłkarze z Wikielca szarżowali pod bramką Kosa, ale ostatecznie Zagłębie nie dało sobie odebrać prowadzenia i wygrywając zapewniło sobie awans do kolejnej rundy rozgrywek. Aż strach pomyśleć jak mogłaby wyglądać końcówka meczu gdy miejscowi grali w pełnym składzie…


GKS Wikielec – Zagłębie Sosnowiec 1:2 (0:1)

0:1 – Sobczak, 23 min, 0:2 – Pawłowski 59, min, 1:2 – Kacperek, 69 min (rzut karny)

GKS: Rutkowski – Małyszkin, Jackowski (90+4 Zieliński), Kacperek, Jajkowski – Preuss (90+ Niedbalski), Kentaro (90. Wasiak), Otręba, Mulkiewicz (68. Klimek), Rosoliński (68. Jajkowski) – Kujawa Trener: Damian JARZEMBOWSKI

ZAGŁĘBIE: Kos – Borowski (46. Ziółkowski), Machała, Bodzioch, Gojny – Bryła (74. Fabry), Rozwandowicz, Masłowski (46. Pawłowski), Szumilas, Klupś (64. Niemiec) – Sobczak Trener Artur SKOWRONEK

Sędziował Filip Kaliszewski (Gdańsk). Żółte kartki: Otręba, Kentaro, Małyszkin – Borowski, Masłowski Czerwona kartka: Małyszkin (79. min, za drugą żółtą).


Fot. facebook.com/ZaglebieSA/Mateusz Sobczak