Zagłębie Sosnowiec. Każdy coś „ugrał”

Mimo dużej liczby straconych bramek, bramkarze sosnowieckiego Zagłębia to nieliczni piłkarze, którzy w tym sezonie nie zawiedli.


Najwięcej do tej pory spotkań zaliczył Matko Perdjić, który dość niespodziewanie na początku kończącego się sezonu został bramkarzem numer jeden. 38-latek miał być zmiennikiem Cezarego Miszty ewentualnie Krystiana Stępniowskiego, piłkarzy, którzy odpowiednio z Legii Warszawa i Cracovii trafili latem 2019 roku na Ludowy. Obaj mieli jednak pecha, gdyż dopadły ich kontuzje. Miszta ostatecznie dość szybko wrócił do stolicy, jego wypożyczenie skrócono przed czasem. Do bramki wskoczył więc Perdijić i szybko okazało się, że przeżywa kolejną młodość.

W kilku spotkaniach doświadczony bramkarz ratował Zagłębiu punkty, wybronił dwie „jedenastki” i należał do najlepszych w zespole. Był pierwszym wyborem zarówno Radosława Mroczkowskiego jak i Dariusza Dudka. Aż do meczu 15. kolejki, kiedy w starciu z Chojniczanką już podczas pierwszej interwencji doznał urazu i między słupki wszedł czekający na swoją szansę Stępniowski. Były gracz „Pasów” szybko udowodnił swoją wartość. Do końca roku nie oddał miejsca w wyjściowym składzie, także rundę wiosenną rozpoczął w bramce sosnowiczan. Jego dobrą passę zatrzymał koronawiruas. Po wznowieniu treningów doznał urazu, ale tym razem to nie doświadczony Perdijić dostał kolejną szansę. Krzysztof Dębek, który przejął zespół w trakcie pandemii od Dariusza Dudka, w pierwszym meczu po wznowieniu rozgrywek postawił właśnie na młodego, 21-letniego Kacpra Chorążkę, który trafił do Sosnowca na wypożyczenie z Wisły Kraków, po tym jak do stolicy wrócił wspomniany Miszta. Chorążka grał aż do…kontuzji, której doznał w meczu z Odrą Opole. Po tym meczu między słupki wrócił Stępniowski, który zapewne wystąpi także w sobotnim, ostatnim meczu sosnowiczan w tym sezonie, który zadecyduje o tym, czy Zagłębie pozostanie na zapleczu ekstraklasy.

– Taki już los bramkarza, że czeka na swoją szansę, jaką jest najczęściej nieszczęście kolegi. Czasem jest to słaba forma, innym razem kontuzja. W naszym przypadku w tym sezonie to urazy decydowały o rotacji w bramce. Przychodziłem do Sosnowca z myślą o grze w pierwszym składzie, niestety, przytrafił się uraz, do bramki wszedł Matko, bronił jak w transie i trzeba było czekać na swoją kolej. Potem ja doznałem urazu, swój czas miał Kacper, teraz znów bronię ja. Na pewno jeśli chodzi o liczby, to mogę być zadowolony, bo rozegrałem największą liczbę spotkań w sezonie od dłuższego czasu. Oczywiście szkoda kontuzji, bo tych gier być może byłoby więcej. Myślę, że nie zawiodłem, pokazałem, że warto na mnie stawiać. Szkoda, że cel o który walczymy jest inny niż planowaliśmy, ale taki jest sport. Najważniejsze to zapewnić sobie utrzymanie, a potem będziemy myśleć o kolejnym sezonie – podkreśla Krystian Stępniowski.


Przeczytaj jeszcze: Zagłębie Sosnowiec straci Piaseckiego i Nawotkę?


Wygranymi tego sezonu mogą być także Perdijić, jak również Chorążka. Ten pierwszy pokazał, że metryka nie jest najważniejsza, a ponadto swoją wiedzą, doświadczeniem dzieli się z młodszymi kolegami i to właśnie sympatyczny Chorwat powinien pełnić podwójną funkcję grającego trenera bramkarzy. Mając w klubie taką osobę utrzymywanie trenera bramkarzy mija się po prostu z celem.

Chorążka z kolei zaliczył debiut na szczeblu centralnym i dał próbkę umiejętności. Nie wiadomo, jak potoczą się jego dalsze losy i gdzie będzie grał w nowym sezonie, ale nieważne jaki będzie to klub. Jeżeli zostanie w nim bramkarzem numer jeden, nie powinien sprawić zawodu. Doświadczenie z bieżącego sezonu na pewno zaprocentuje.


Bramkarze Zagłębia w sezonie 2019/2020

Kacper Chorążka 5-9-0

Matko Perdijić 15-22-2

Krystian Stępniowski 14-24-1

Kolejno: ilość występów, ilość straconych bramek, ilość obronionych rzutów karnych


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus