Zagłębie Sosnowiec. Kontuzja przerwała serię
Po prawie trzech latach sosnowiczanie znów podejmą na Ludowym zespół z Chojnic.
Ostatnia konfrontacja sosnowiczan z Chojniczanką na Stadionie Ludowym miała miejsce w październiku 2019 roku. Rozgrywany w jesiennej scenerii mecz przysporzył wówczas sporo emocji. Padło aż sześć bramek, a oba zespoły podzieliły się punktami po remisie 3:3. Tamtego starcia nie wspomina zbyt dobrze Matko Perdijić – wówczas golkiper Zagłębia, a obecnie szkoleniowiec bramkarzy w klubie z Sosnowca.
Po spadku z ekstraklasy wiekowy już wówczas Chorwat niespodziewanie wygrał rywalizację z młodszymi kolegami o miejsce w bramce i z powodzeniem występował w wyjściowym składzie do 15 kolejki sezonu 2019/2020, a konkretnie do meczu z Chojniczanką. W tym czasie Perdijić m.in.: obronił dwa rzuty karne. Dobra karta odwróciła się w spotkaniu z zespołem z Chojnic. Już w 9 minucie Chorwat musiał opuścić plac gry z powodu kontuzji.
– Dobra passa została wówczas przerwana. Najpierw leczyłem kontuzję, moi koledzy, którzy mnie zastąpili nie popełniali błędów i w tamtym sezonie już nie zagrałem. To już historia. Teraz czeka mnie mecz z Chojniczanką w innej roli i mam nadzieję, że w tym przypadku komplet punktów zostanie w Sosnowcu – mówi Perdijić.
Zanim Perdijić opuścił plac gry we wspomnianym meczu, „zdążył” jeszcze wpuścić bramkę. Na 1:1 wyrównał Fabian Piasecki, który skutecznie dobił wykonywany przez siebie rzut karny. Do przerwy prowadziła jednak Chojniczanka po drugim golu Mateusza Kuziemskiego. Sosnowiczanie ponownie wyrównali za sprawą Mateusza Szweda, ale rywale raz jeszcze wyszli na prowadzenie.
Punkt Zagłębiu uratował w 78 minucie Szymon Pawłowski celnie uderzając z rzutu karnego. Oprócz Pawłowskiego, który nadal jest w kadrze i Perdijicia z osób pracujących obecnie w klubie w tamtym meczu brał jeszcze udział Piotr Polczak, obecnie dyrektor skautingu w sosnowieckim klubie.
Skoro jesteśmy przy rzutach karnych – niewykluczone, że to właśnie Pawłowski będzie kolejnym piłkarzem, który ustawi piłkę na jedenastym metrze, gdy Zagłębie będzie wykonywać rzut karny. Pierwszym egzekutorem jest Szymon Sobczak, ale gdy nie było go na boisku, karne strzelali jego koledzy: Marek Fabry i Maksymilian Rozwandowicz.
Obaj nie sprostali zadaniu. Sobczak jednego karnego też w bieżącym sezonie nie wykorzystał, ale po „pudle” z GKS-em Tychy odkupił winy w meczu z Chrobrym Głogów. Gdyby jednak trener Artur Skowronek ponownie zdecydował się w składzie na Fabrego kosztem Sobczaka, a Zagłębie znów miałoby jedenastkę – w tym sezonie byłby to już ósmy karny – być może to właśnie rutyniarz Pawłowski powinien wziąć sprawy w swoje ręce…
Na zdjęciu: Maksymilian Rozwandowicz to już trzeci zawodnik Zagłębia, który w tym sezonie zmarnował karnego.
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus