Zagłębie Sosnowiec. Lanie na pożegnanie

Kiepski sezon Zagłębie zakończyło w fatalnym stylu. 


Sosnowiczanie jechali do Głogowa godnie zakończyć nieudane rozgrywki. Chrobry z kolei walczył o zachowanie miejsca gwarantującego grę w barażach o ekstraklasę. Do osiągnięcia tego celu potrzebował wygranej i swój cel osiągnął już po pół godzinie gry. Trzydzieści minut wystarczyło, aby głogowianie aż czterokrotnie znaleźli sposób na pokonanie Kamila Bielikowa, który w ostatnim meczu sezonu zastąpił między słupkami Michała Gliwę.

Zejdźcie z boiska!

Już pierwszy celny strzał miejscowych dał im prowadzenie, gdy z rzutu wolnego przymierzył Michał Rzuchowski. Dziesięć minut później było 2:0, a tym razem na listę strzelców wpisał się Mavroudis Bougaidis. Grek wykończył dośrodkowanie Rzuchowskiego z rzutu rożnego i celną „główką” pokonał Bielikowa.

Wściekli kibice Zagłębia dali upust emocjom, krzycząc między innymi: „Zagłębie to my, a nie wy”, w czasie gdy miejscowi… szukali kolejnych bramek. W 25 minucie błąd popełnił Nikolas Korzeniecki, ale Mikołaj Lebedyński nie wykorzystał szans, trafiając najpierw w Mateusza Bodziocha, a następnie w Bielikowa. Dwie minuty później napastnik Chrobrego był już bardziej skuteczny. Najpierw wymanewrował Dominika Jończego, a następnie umieścił piłkę w siatce Zagłębia. Czwarty – i jak się później okazało ostatni – gol w tym meczu padł w 30 minucie. Ponownie z rzutu wolnego przymierzył Rzuchowski i ponownie Bielikow był bez szans. Zanim sosnowiczanie zeszli do szatni, nasłuchali się jeszcze od swoich kibiców, a wśród zwrotów kierowanych pod ich adresem padło m.in.: „piłkarzyki-pajacyki” oraz „zejdźcie z boiska, nie róbcie z nas pośmiewiska”.

Chrobry dopiął swego

W przerwie trener Artur Skowronek zostawił w szatni Bodziocha oraz Korzenieckiego, a w ich miejsce na murawie pojawili się Mykyta Peterman oraz Wojciech Kamiński. Znokautowani w pierwszej połowie sosnowiczanie próbowali w drugiej odsłonie strzelić choćby honorową bramkę, lecz ta sztuka im się nie udała. W 51 minucie Dawid Gojny odegrał przed pole karnego do Michała Masłowskiego, ale ten nie trafił w piłkę. W 62 minucie z kolei celny strzał zaliczył Maksymilian Banaszewski i to… by było na tyle. Chrobry nie forsował tempa, jak w pierwszej połowie, i choć miał jeszcze bramkowe okazje to wynik nie uległ zmianie.

Gospodarze dopięli swego i w półfinale baraży o ekstraklasę zagrają w Gdyni z Arką. Sosnowiczanie z kolei skompromitowali się na koniec sezonu, o którym na Ludowym pewnie będą chcieli bardzo szybko zapomnieć. Najpierw jednak powinien nastąpić czas podsumowań i kadrowych roszad. W innym przypadku Zagłębie ponownie będzie się błąkać w ligowym ogonie ligi. Po meczu w Głogowie w dobrym humorze mógł być co najwyżej Łukasz Turzyniecki, który uporał się z kontuzją i wrócił na ligowe boiska.


Chrobry Głogów – Zagłębie Sosnowiec 4:0 (4:0)

1:0 – Rzuchowski 10 min, 2:0 – Bougaidis 20 min (głową), 3:0 – Lebedyński 27 min, 4:0  – Rzuchowski 30 min.

CHROBRY: Leszczyński – Ilków-Gołąb, Prażnovsky (74. Michalec), Bougaidis, Ziemman – Bochniak (79. Dziąbek), Mandrysz, Kolenc (54. Machaj), Rzuchowski (79. Cywka), Piła – Lebedyński (74. Van der Heijden). Trener Ivan DJURDJEVIC.

ZAGŁĘBIE: Bielikow – Jończy, Bodzioch (46. Peterman), Dalić – Borowski (70. Ryndak), Korzeniecki (46. Kamiński), Masłowski (86. Turzyniecki), Gojny – Bryła, Sobczak (70. Popczyk), Banaszewski Trener Artur SKOWRONEK.

Sędziował Sylwester Rasmus (Toruń). Widzów: 1500. Żółte kartki: Ilków-Gołąb – Dalić.


Na zdjęciu: Piłkarze Zagłębia nie popisali się w ostatnim meczu sezonu.

Fot. Łukasz Sobala/Press Focus