Zagłębie Sosnowiec – ŁKS Łódź. Nie zatrzymali lidera

Piłkarze Zagłębia postawili się liderowi I ligi, ale ostatecznie musieli uznać wyższość łodzian, którzy w Sosnowcu odnieśli czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu. Drużynie Krzysztofa Dębka na osłodę pozostał fakt, że jest pierwszą drużyną w tym sezonie, która zdołała strzelić ŁKS-owi bramkę.

Krzysztof Dębek, trener Zagłębia, w rundzie jesiennej jest konsekwentny do bólu. Po raz trzeci z rzędu wystawił ten sam skład, a w sumie aż dziesięciu tych samych piłkarzy po raz czwarty znalazło się w wyjściowym składzie sosnowiczan. Jedyna zmiana jakiej do tej pory dokonał w podstawowej szkoleniowiec zespołu ze Stadionu Ludowego to roszada na prawej stronie pomocy gdzie po pierwszym meczu Quentina Seedorfa zastąpił Mateusz Szwed. W pierwszych minutach łodzianie zdominowali środek pola.

Zagłębie szukało szans w kontratakach. Niedokładne wybicie piłki z pola karnego przez Mateusza Grudzińskiego sprawiło, że już w 16 minucie gości wyszli na prowadzenie. Do odbitej piłki dopadł Michał Trąbka i uderzeniem z szesnastu metrów pokonał Krystiana Stępniowskiego. Był to pierwszy celny strzał łodzian w tym meczu. Po stracie gola ŁKS nieco się cofnął i czekał na swoje połowie na sosnowiczan, którzy ruszyli do ataku. Gospodarze mogli wyrównać w 25 minucie. Piłkę przechwycił Martimo Maia, błyskawicznie odegrał do Szymona Pawłowskiego, a ten odegrał ją do Portugalczyka, który wbiegł w pole karne i strzałem pod poprzeczkę próbował pokonać bramkarz rywali. Arkadiusz Malarz sparował jednak strzał Mai na rzut rożny. Po zagraniu z rzutu rożnego gospodarze sygnalizowali zagranie ręką jednego z rywali, ale sędzia nie wskazał na „wapno”. Bliski szczęścia był także Patryk Małecki, ale po dokładnym dograniu Dawida Ryndaka minimalnie chybił. W 40 minucie niewiele zabrakło z kolei Dawidowi Gojnemu, który przeniósł futbolówkę nad bramką po strzale głową.

W przerwie sosnowiczanie dokonali zmiany napastnika. Za Olafa Nowaka wszedł Goncalo Gregorio, aż trzy zmiany przeprowadzili także goście. Na murawie pojawił się m.in.: były gracz sosnowiczan Tomasz Nawotka. I to właśnie po faulu na nim z rzutu wolnego w 50 minucie przymierzył Pirulo i było 0:2. Wydawało się, że po tym ciosie Zagłębie już się nie podniesie, ale już siedem minut później wprowadzony Gregorio wykorzystał błąd Macieja Dąbrowskiego i przelobował Malarza. Uskrzydleni kontaktowym golem gospodarze poszli za ciosem. Pod pole karne zapędził się Gojny, ale jego uderzenie z trudem obronił bramkarz gości. Sosnowiczanie atakowali, a ŁKS czekał na kontry. Po jednej z nich w 70 minucie ponownie na listę strzelców mógł wpisać się Pirulo, ale ofiarna interwencja. Dwie minut później powinno być 1:3, ale Sekulski w sytuacji sam na sam z bramkarz Zagłębia fatalnie spudłował. Zagłębie walczyło do końca, ale goście nie dali się zaskoczyć i dowieźli korzystny wynik do końca.

Zagłębie Sosnowiec – ŁKS Łódź 1:2 (0:1)

0:1 – Trąbka 16., 0:2 – Pirulo 50., 1:2 Gregorio 57.

ZAGŁĘBIE: Stępniowski – Ryndak, Duriska, Grudziński, Gojny – Szwed (60. Mularczyk), Oliveira (60. Karbowy), Maia, Pawłowski (86. Kieca), Małecki – Nowak (46. Gregorio) Trener: KRZYSZTOF DĘBEK

ŁKS: Malarz – Wolski, Dąbrowski, Sobociński, Klimczak (71. Dankowski) – Pirulo, Rozwandowicz, Trąbka, Srnić (46. Nawotka), Ratajczak (46. Gryszkiewicz) – Corral (46. Sekulski) Trener: WOJCIECH STAWOWY

Sędziował: Wojciech Myć (Lublin) Żółte kartki: Oliveira, Karbowy – Sekulski, Trąbka


Fot. Norbert Barczyk / PressFocus