Zagłębie Sosnowiec. Mogą być na dnie

W Sosnowcu przygotowania do środowej potyczki z drużyną z Niepołomic. Nastroje nie dopisują…


Brak wyjazdowego zwycięstwa w dotychczasowych meczach rozegranych na boiskach rywali, to chyba jedyna nadzieja Zagłębia na dobry wynik przed środowym meczem z Puszczą Niepołomice.

Fatalna seria

Drużyna z Małopolski, to jedyny obok Zagłębia zespół, który do tej pory nie odniósł ligowego zwycięstwa występując w roli przyjezdnych. W środę oba zespoły zmierzą się na boisku w Sosnowcu, ale czy będzie to handicap dla gospodarzy? Trudno powiedzieć, bo w ostatnim czasie sosnowiczanie przegrywają bez względu na to, gdzie przyjdzie im grać, a w dodatku coraz bardziej popularne staje się stwierdzenie, że jeśli nie możesz się przełamać, to na pewno stanie się to w meczu z Zagłębiem…W sobotę ta sztuka udała się ekipie z Jastrzębia, która na wygraną na własnym stadionie czekała od… 7 marca.

Goście z Niepołomic na wyjazdach także rzadko punktują, ale całkiem nieźle grają na własnym stadionie. Jesienią wygrali na własnym stadionie pięć spotkań, a dwa zremisowali i z dorobkiem 20 punktów usadowili się w środku stawki. Na wyjeździe zdarzyło im się jednak zremisować z ŁKS-em Łódź 4:4. Na murawę w Sosnowcu wybiegną więc w środę bez większego stresu, czego nie będzie zapewne można powiedzieć o ekipie Zagłębia, która przy złym zbiegu okoliczności i wygranych Resovii oraz Sandecji, może w przypadku porażki znaleźć się na dnie ligowej tabeli i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zespół Kazimierza Moskala jest już co prawda bardzo nisko, ale ostatnia pozycja to byłby już prawdziwy blamaż,. Przypomnijmy, że w tym roku właśnie ostatni zespół opuszcza ligę…Tylko i aż ostatni.

Goście z Niepołomic mają nad Zagłębiem jeszcze jedną przewagę. Ostatni mecz tych drużyn na Stadionie Ludowym zakończył się ich wygraną aż 5:3. To spotkanie odbyło się 7 marca bieżącego roku i był to ostatni mecz przed pandemiczną przerwą, a zrazem ostatni dla Dariusza Dudka w roli szkoleniowca sosnowiczan. Tamten pojedynek rozpoczął się od trafienia Szymona Pawłowskiego z rzutu karnego, ale jeszcze przed przerwą goście wyrównali. W drugiej połowie Zagłębie dwukrotnie skutecznie goniło rywali, a na bramki Jewhena Rodionowa odpowiadał Hiszpan Rubio. Piłkarzy Puszczy na remisie jednak nie poprzestali i jeszcze dwukrotnie pokonali Krystiana Stępniowskiego.

Kto w ataku?

Zagłębie notuje kolejne serie bez zwycięstwa, choć obiektywnie trzeba przyznać, że meczu w Jastrzębiu wcale nie musiało przegrać. Zawiodła, zresztą podobnie jak w wielu meczach bieżącego sezonu, skuteczność. Sosnowiczanie każdy trening powinni nazywać teraz strzeleckim i pracować nad nastawieniem celowników. Problem w tym, że w formacji ofensywnej trener Moskal zbyt wielkiego wyboru nie ma. W ostatnim meczu przeciwko GKS-owi wystawił na szpicy Olafa Nowaka, który od momentu powrotu latem na Ludowym do bramki rywali jeszcze nie trafił. Portugalczyk Goncalo Gregorio ma na koncie trzy bramki, ale ostatnią zdobył niemal dwa miesiące temu, a konkretnie 3 października. W minionym sezonie w ataku ustawiany był także Szymon Pawłowski. W kadrze znajduje się jeszcze Jakub Sangowski, 18-latek, który z dobrej strony pokazał się w meczach sparingowych. W lidze zaliczył na razie dwa występy, w sumie na murawie przebywał dwadzieścia trzy minuty.


Czytaj jeszcze: Komentarz „Sportu”. Nie ma mocnych

Trener Moskal obejmując zespół zapowiadał, że będzie chciał, aby jego zespół grał ofensywnie, zgodnie z filozofią wyznawaną przez tego szkoleniowca. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Zważywszy, że krawiec kraje jak mu materiału staje…

Zagłębie jest na dnie i jeśli nie chce zostać na mieliźnie musi się od tego dna odbić. Potrzebny jest impuls, który da nadzieję. Największy dziś problem Zagłębia to bezsilność. Jeśli przerodzi się we frustrację to nie pomoże ani trener Moskal, ani nikt inny. Pytanie tylko czy klub stać na kolejną kadrową rewolucję? Bo stwierdzenie, że piłkarze są, ale nie ma drużyny to już chyba jednak tylko mit.


Fot. Press Focus