Muszą walczyć do końca

Porażka w Niecieczy sprawiła, że Zagłębie Sosnowiec nadal musi drżeć o ligowy byt.


Jak nie czerwone kartki i gra w osłabieniu, to gol samobójczy. Pech nie opuszcza zespołu z Sosnowca. W starciu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza sosnowiczanie nieźle weszli w mecz, już na początku mieli okazję do objęcia prowadzenia. Szansę zmarnował Konrad Wrzesiński.

Zamiast objęcia prowadzenia, sosnowiczanie stracili gola w najmniej oczekiwanym momencie. W dodatku po golu samobójczym i to po udanej interwencji bramkarza Mateusza Kosa, który sparował piłkę tak nieszczęśliwie , że ta trafiła w Dominika Jończego i wpadła do siatki.


Czytaj także:


Swoją drogą defensor Zagłębia wiosną może mówić o sporym niefarcie. Już dwukrotnie musiał opuścić boisko przed czasem po tym, jak obejrzał czerwoną kartę, a teraz zaliczył pierwszego w sezonie samobója.

– Szkoda pierwszego fragmentu na początku meczu, bo stworzyliśmy sobie dwie niezłe sytuacje. Wydaje mi się, że można było z tego wyciągnąć dużo więcej, ale jak to się mówi, nie zawsze jest niedziela – mówi Marcin Malinowski, szkoleniowiec Zagłębia.

Drugi gol załatwił sprawę

Jeszcze na początku II połowy przy stanie 0:1 sosnowiczanie próbowali odwrócić losy meczu. Drugi gol zdobyty przez ekipę Radoslava Latala załatwił sprawę i praktycznie zamknął mecz.

– Zostały nam cztery mecze do końca i chyba taki jest nam los pisany, że będziemy musieli walczyć do samego końca rozgrywek i wydrzeć to utrzymanie dla Zagłębia. Dziękuję chłopakom. Na tyle było nas stać w tym meczu. Szkoda, bo dużo sobie obiecywaliśmy po tym spotkaniu, tym bardziej, że ostatnie mecze w naszym wykonaniu nie były najgorsze. Taki jest sport, taka jest piłka. Czekają nas cztery wojny, a ja wierzę w ten zespół i w tych chłopaków, że to udźwigną – dodaje trener sosnowiczan.

Przypomnijmy, że za kadencji Marcina Malinowskiego była to pierwsza porażka Zagłębia. W trzech poprzednich meczach sosnowiczanie zdobyli siedem punktów, nie tracąc żadnej bramki.

Wygrana dałaby trochę spokoju

Teraz przed Zagłębiem niezwykle ważny mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Będzie to jeden z dwóch ostatnich meczów, które sosnowiczanie rozegrają w tym sezonie na własnym stadionie. Potem ekipa trenera Malinowskiego zagra w Łęcznej i Krakowie. Biorąc pod uwagę fakt, że na wyjazdową wygraną ekipa z Sosnowca czeka już od trzynastu spotkań, trudno być optymistą przed kolejnymi meczami na boiskach rywali.

Wygrana u siebie z Podbeskidziem mogłaby wprowadzić nieco spokoju. Zagłębie dwa ostatnie mecze u siebie z Ruchem Chorzów i ŁKS-em Łódź wygrało. W Sosnowcu liczą więc, że passa zostanie podtrzymana. W zanadrzu Zagłębie ma jeszcze u siebie mecz z Sandecją Nowy Sącz, która opuści w tym sezonie szeregi pierwszej ligi. Kibice w Sosnowcu liczą, że sprawa utrzymania się ich drużyny na zapleczu ekstraklasy rozstrzygnie się znacznie wcześniej.

Po meczu w Niecieczy trener Malinowski po stronie strat może zapisać jedynie absencję w kolejnym starciu Marka Fabrego. Piłkarz w starciu z Termalicą obejrzał czwartą żółtą kartkę w bieżących rozgrywkach i czeka go przymusowa przerwa w grze. Pozostali gracze są do dyspozycji szkoleniowca Zagłębia.


Na zdjęciu: Zagłębie Sosnowiec iDominik Jończy (w czerwonej koszulce, nr 27) w ostatnim meczu z Bruk-Betem miał wyjątkowego pecha.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.