Zagłębie Sosnowiec. Na Bukową po wygraną!

Rozpędzeni sosnowiczanie chcą w sobotę zgarnąć w Katowicach kolejny komplet punktów.


Po niezłym otwarciu sezonu sosnowiczanie chcą kontynuować dobrą passę. Ekipa Artura Skowronka w najbliższym meczu z GKS-em zagra o pełną pulę.

Wyniki budują atmosferę

Piłkarze ze Stadionu Ludowego znają swoją wartość, ale jednocześnie z pokorą i dystansem podchodzą do wydarzeń z ostatnich dni.

– Weszliśmy w sezon bardzo dobrze, ale nie możemy się zachłysnąć tym co mamy. Mecz w Opolu pokazał naszą wartość jako drużyny i na pewno będzie bodźcem przed kolejnymi grami. Mamy jednak pokorę w sobie, bo zbytnia pewność siebie, zwłaszcza przed meczem może zgubić. Wiemy co potrafimy, ale trzeba to potem przełożyć na ligowy bój, tak jak miało to miejsce przeciwko Odrze. Do Katowic jedziemy po wygraną, bo z takim nastawieniem chcemy wychodzić na każdy mecz. Fajnie to wszystko zaczęło funkcjonować, na treningach zasuwamy, jest atmosfera, widać, że jesteśmy drużyną – podkreśla kapitan sosnowiczan Dawid Gojny.

Po zespole widać, że z każdym kolejnym występem jest coraz bardziej zgrany. Na pewno ułatwię sprawę fakt, że we wszystkich dotychczasowych meczach trener Skowronek desygnował na murawę taki sam skład osobowy. Zgodnie z zasadą że zwycięskiego składu się nie zmienia, najprawdopodobniej w sobotę w Katowicach na murawie pojawi się identyczne zestawienie, choć nie można wykluczyć jednej zmiany.

Młodzieżowiec za rutyniarza

Chodzi o prawą obronę, a konkretnie osobę Dawida Ryndaka. Doświadczony wychowanek Zagłębia, którego zawsze wyróżnia na placu gry ambicja, nie ustrzegł się kilku błędów, tak w Opolu jak również w pozostałych meczach. To właśnie popularny „Denver” sprokurował w końcówce pierwszej połowy rzut karny dla opolan, gdy dał się w dość łatwy sposób ograć jednemu z rywali. Ryndaka w końcówce meczu zastąpił na murawie Filip Borowski i najprawdopodobniej to właśnie 18-latek zajmie miejsce bardziej doświadczonego kolegi w pierwszej jedenastce. Wypożyczony z Lecha Poznań młodzieżowiec na początku sezonu zmagał się z urazem, z tego powodu opuścił inauguracyjny mecz z Resovią, ale w dwóch kolejnych potyczkach pojawiał się na murawie w roli rezerwowego. W sobotę może po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach „załapać się” do wyjściowego składu.

Innych roszad kadrowych trudno się spodziewać po tym co zespół z Sosnowca pokazał w Opolu. Zmiennicy oczywiście naciskają, a to sprawia, że rywalizacja o miejsce w składzie nabiera rumieńców. Marek Fabry już dwukrotnie wchodząc z ławki rezerwowych pokonał bramkarzy rywali, gdy meldował się na boisku w miejsce Szymona Sobczaka. W Opolu niezłą zmianę dał także Tymoteusz Klupś, który choć pojawił się na kilka minut, to kilka razy groźnie szarpnął na skrzydle, był też bliski zdobycia gola. Do gry „pali się” inny skrzydłowy Maksymilian Banaszewski, który z roli dżokera wywiązał się w meczu z Resovią. Wówczas to po jego odbiorze, a następnie asyście bramkę na wagę trzech punktów zdobył wspomniany Fabry.

– Mamy fajny zespół, piłkarzy o sporych umiejętnościach. Trener chciał mieć na każdą pozycję po dwóch graczy, którzy będą rywalizować o miejsce w składzie i taka sytuacja ma miejsce z korzyścią dla zespołu – dodaje kapitan Zagłębia.


Na zdjęciu: W Sosnowcu mają powody do radości! Zagłębie lideruje przecież w I-ligowej tabeli.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus.pl