Zagłębie Sosnowiec. Nerwowo przed Widzewem

Piłkarze Zagłębia w nerwowej atmosferze przygotowują się do sobotniego meczu z rewelacją rundy wiosennej, ekipą Widzewa. Wszystko przez zajście z udziałem Patryka Małeckiego, do którego doszło po meczu ze Stomilem Olsztyn.


Wczoraj informowaliśmy o zawieszeniu pomocnika w prawach zawodnika Zagłębia i wszczęciu przez klub postępowania dyscyplinarnego. To pokłosie zajścia, które miało miejsce po ostatnim meczu. Małecki miał zdaniem władz klubu naruszyć nietykalności cielesną jednego z członków sztabu szkoleniowego i kierować wobec niego groźby karalne.

Nieoficjalnie miał nim być Łukasz Matusiak, asystent trenera Kazimierza Moskala. Swoje oświadczenie przedstawił także sam zawodnik. „W związku z oświadczeniem klubu Zagłębie Sosnowiec informuję, iż po meczu ze Stomilem Olsztyn rzeczywiście doszło do konfliktu pomiędzy mną a Łukaszem Matusiakiem, członkiem sztabu szkoleniowego. Stanowczo zaprzeczam, iż kierowałem groźby karalne lub naruszyłem nietykalność cielesną Łukasza Matusiaka.

Zdarzenie miało charakter obustronny i zaczęło się od agresji słownej skierowanej w moją stronę przez Łukasza Matusiaka. Jest mi przykro z powodu tego zajścia i jestem gotów ponieść jego konsekwencje. Jednak podkreślam po raz kolejny, że nie to nie ja zainicjowałem ten konflikt. Nie otrzymałem od Klubu żadnego pisma dotyczącego wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec mnie” – przekazał piłkarz.


Czytaj jeszcze: „Mały” na aucie

Przyszłość Małeckiego rozstrzygnie się zapewne w najbliższych dniach lub tygodniach. Pewnym jest, że piłkarz w tym sezonie w barwach Zagłębia już nie zagra, a to oznacza, że ze składu sosnowiczan wypadł kolejny skrzydłowy. Wiosną „Mały” był wprawdzie dublerem, ale wobec kontuzji Mateusza Szweda i Szymona Pawłowskiego mógł być alternatywą. To już jednak nieaktualne.

Nie ma więc w składzie Szweda, Pawłowskiego, Małeckiego, a także Szymona Sobczaka. Tego ostatniego wprawdzie chwilowo, bo napastnik mogący grać także na skrzydle pauzuje za czerwoną kartkę w meczu ze Stomilem, ale w tej sytuacji szkoleniowiec Zagłębia ma dość ograniczone pole manewru.

Wszystko wskazuje na to, że na bokach pomocy wystąpią Patrik Miszak, który na skrzydle występował już w ostatnim pojedynku Zagłębia oraz Quentin Seedorf. Holender w pierwszych czterech meczach rozpoczynał mecz w wyjściowym składzie. Mecz ze Stomilem oglądał z ławki rezerwowych, ale najpewniej w sobotę znów wróci do podstawowej jedenastki. Chyba, że szkoleniowiec Zagłębia zdecyduje się ustawić na boku któregoś z graczy środka pola.

W ostatnim meczu grali tam Maciej Ambrosiewicz, strzelec dwóch goli Joao Oliveira oraz Michał Masłowski. W odwodzie są jeszcze Filip Karbowy i Martimo Maia. Co prawda obaj lepiej czują się w środku pola niż na skrzydłach, ale jeśli będzie tego wymagać sytuacja to będą musieli odnaleźć się na innej pozycji.

Są też dobre wieści. Do składu wraca Dawid Gojny, lewy obrońca Zagłębia, który przeciwko Stomilowi pauzował za cztery „żółtka”. W minioną sobotę zastępował go Dawid Ryndak, nominalnie prawy obrońca, który ma za sobą kilka lat występów w roli prawoskrzydłowego. Wiosną przegrywa walkę o miejsce na prawej obronie z Łukaszem Turzynieckim, być może gdy będzie taka potrzeba trener Moskal ustawi go nieco wyżej. To jednak tylko teoria, jak będzie w praktyce czas pokaże.
Pewnym jest, że Zagłębie czeka trudna przeprawa. Widzew wiosną wygrał cztery z siedmiu spotkań, trzy razy zremisował i jest już blisko ligowej czołówki. Jesienią w Łodzi był remis 1:1.


Fot. zaglebie.eu