Zagłębie Sosnowiec. Pierwszy taki mecz

Wojciech Szumilas w niedzielę po raz pierwszy zagra przeciwko GKS-owi Tychy. Piłkarz Zagłębia w tyskim klubie zaczynał zawodową karierę i przez kilka sezonów bronił jego barw.


Urodzony w Lędzinach Wojciech Szumilas w miejscowym MKS stawiał piłkarskie kroki. Jeszcze jako junior trafił do GKS-u Tychy. Wiosną 2014 roku występował w drugiej drużynie tyszan, a po sezonie spędzonym na wypożyczeniu do Górnika Wesoła oraz BKS-u Bielsko-Biała wiosną 2016 roku debiutował w pierwszej drużynie tyskiego klubu. Miał skromny udział w awansie zespołu na zaplecze ekstraklasy. Przez cztery kolejne sezony reprezentował barwy GKS-u, z krótką przerwą na półroczne występy w Legionovii.

Sezon 2019/2020 był najlepszym w jego wykonaniu. W 19 ligowych meczach zdobył 6 bramek, z kolei w 3 meczach Pucharu Polski strzelił 3 gole. Dobra gra zaowocowała transferem do ekstraklasy. Niestety w Wiśle Płock Szumilas kariery nie zrobił, zagrał tylko w 3 ligowych meczach. Latem sięgnęło po niego Zagłębie.

– Oferta z Sosnowca była konkretna. Odpowiada mi styl gry zespołów prowadzonych przez Kazimierza Moskala, a poza tym znów będę grał blisko domu – mówił po podpisaniu kontraktu z Zagłębiem.

W niedzielę wystąpi przeciw klubowi, w którym spędził kilka ładnych lat.

– Po raz pierwszy zagram przeciwko GKS-owi Tychy. Sentyment do klubu jest, to naturalne, ale wraz z pierwszym gwizdkiem pewnie emocje zejdą na bok, a będzie się liczył tylko dobry wynik obecnego klubu. Mam nadzieję, że znajdę się wyjściowym składzie i pomogę odnieść zwycięstwo Zagłębiu – podkreśla Szumilas.

Ofensywny pomocnik sezon rozpoczął w wyjściowym składzie, ale po dwóch meczach trafił na ławkę rezerwowych. W Polkowicach i Opolu wszedł do gry w drugiej połowie i rozruszał linię pomocy sosnowiczan. W minioną niedzielę w Katowicach wrócił do wyjściowego składu, wpisał się na listę strzelców, ale do pełni szczęścia zabrakło wygranej. Zagłębie do przerwy prowadziło 2:0, ale w ostatecznym rozrachunku uległo 2:3.

– Musimy się zrehabilitować za ostatnie niepowodzenia. Nie może być tak, że mamy mecz ułożony, pod kontrolą i nagle wszystko się sypie. Musimy się przełamać i wygrać – mówi były piłkarz tyszan, który na boisku spotka sporą grupę piłkarzy, z którymi do niedawna grał w jednym zespole. Czy swoją wiedzą podzieli się z trenerem Kazimierzem Moskalem?

– Pomidor – żartobliwie odpowiada gracz sosnowiczan.

– Sztab szkoleniowy z trenerem Moskalem doskonale wie, co gra rywal. Rozpracowanie przeciwnika na papierze to jedno, ale najważniejsze będzie przekucie tej wiedzy na boisko. Po Polkowicach wydawało się, że pójdziemy w dobrą stronę, ale wyszło jak wyszło i trzeba szybko odrabiać straty, aby rywale nam nie odjechali – dodaje pomocnik sosnowieckiego klubu.



W tygodniu poprzedzającym mecz w klubie z Sosnowca wrzało. Z posady prezesa zrezygnował Marcin Jaroszewski, szykują się zmiany „na szczycie”. Piłkarze starają się jednak od tego odcinać i robią wszystko, aby skupić się na meczu.

– To jest nasza rola. Musimy myśleć o spotkaniu, a nie o tym, co się dzieje wokół nas. My mamy wyjść na boisko i wywalczyć punkty. Wygrana na pewno wprowadzi trochę spokoju, który jest nam wszystkim potrzebny – kończy Szumilas.


Na zdjęciu: Sentyment do Tychów pozostał, ale teraz Wojciech Szumilas z Zagłębiem powalczy o zwycięstwo.

Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus