Komentarz Sportu. Zagłębie Sosnowiec powinno przyjrzeć się historii Górnika Łęczna. Ku przestrodze

Nie będę specjalnie odkrywczy pisząc, że w miniony weekend na boiskach I ligi najbardziej zszokowały mnie wieści z Sosnowca. Jasne – przegrać 2:4, nawet u siebie, to żadna wiekopomna rzecz. Ale już przegrywać u siebie po 58 minutach 0:4 – niczego nie ujmując oczywiście dzielnej brygadzie z Jastrzębia – to kompromitacja.

Dziesięć kolejek pokazało, że balansujące dziś nad strefą spadkową Zagłębie o szybkim powrocie do ekstraklasy nie powinno w tej chwili nawet myśleć. Zamiast tego lepiej uważniej spojrzeć za plecy – w tabeli zbyt wielu drużyn tam się nie ujrzy, widać za to przykłady ku przestrodze z nieodległej przeszłości.

Ruch Chorzów, GKS Bełchatów czy Górnik Łęczna pokazały w poprzednich latach, że po pożegnaniu z elitą można niczym przez dziurawe sito przelecieć siłą rozpędu również z jej zaplecza. Dostrzegam trochę analogii między sytuacją sosnowiczan a tym, co działo się przed dwoma laty w Łęcznej.

Zagłębie po spadku zatrzymało Szymona Pawłowskiego, Górnik – Grzegorza Bonina. Jedni i drudzy zatrudnili doświadczonego trenera (tu Radosław Mroczkowski, tam – Tomasz Kafarski), nawet  jednych i drugich łączy kwestia wymiany prezesa, bo przecież na Ludowym na to się zanosi. Utrzymanie w I lidze samo się nie zrobi i warto o tym pamiętać, ale kibice w Sosnowcu i tak mogą spać spokojnie. Gdy powstanie nowy stadion, co zdaje się kwestią czasu, klub wkroczy w nową rzeczywistość.

 

Zobacz jeszcze: Rozmowa z Patrykiem Małeckim o nowych wyzwaniach w Zagłębiu Sosnowiec.

https://sportdziennik.com/malecki/

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ