Zagłębie Sosnowiec. Powrót do żywych

Od pierwszego ligowego meczu Zagłębia wydawało się, że problemy sosnowiczan są nie do rozwiązania. Zupełnie bezproduktywny środek pomocy i słaba obrona to główne wady zespołu z Sosnowca, jakie mogliśmy wymieniać. Na papierze dobrze wygląda ofensywa, ale nie była zbyt skuteczna na samym początku sezonu. Jednak od meczu z Miedzią Legnica wiele się zmieniło, a na grę zespołu trenera Mroczkowskiego na pewno nie można aż tak narzekać.

Od przedostatniego spotkania, szkoleniowiec został zmuszony do rotacji w składzie. Na miejsce kontuzjowanego stopera, Płamena Kraczunowa, wskoczył Kacper Radkowski. W środku pomocy zobaczyliśmy Carla Stewarta, który najprawdopodobniej zagości na dłużej w wyjściowej jedenastce. Anglik razem z Filipem Karbowym tworzy bardzo dobrze działającą linię pomocy, która była największym problemem po pierwszych trzech spotkaniach.

Zagłębie Sosnowiec. Kłopotów nie ubywa, ale są też plusy

Oprócz Stewarta, przeciwko „Miedziance” zadebiutował również Quentin Seedorf. Lewy defensor prezentuje bardzo wysoki poziom, zarówno gdy podłącza się do akcji ofensywnych, jak i w zadaniach obronnych. Dzięki dwójce zagranicznych piłkarzy Zagłębie na razie uporało się z kłopotami na tych pozycjach. Wciąż jednak pozostaje środek obrony, gdzie problemy tylko narastają. Przez czerwoną kartkę Radkowskiego i kontuzję Kraczunowa, szkoleniowiec sosnowiczan w najbliższym spotkaniu będzie musiał ustawić obok Piotra Polczaka zawodnika, który nominalnie stoperem nie jest. Jeżeli tę dziurę na niedzielne spotkanie z GKS-em Tychy uda się załatać, Zagłębie powinno być faworytem.

Choć nikt nie podejrzewał, że cokolwiek dobrego z wielkich zmian w Sosnowcu wyjdzie, to zespół znad Brynicy, w ostatnich dwóch meczach, spisał się naprawdę nieźle. – To dopiero piąta kolejka, a my wchodzimy w ten sezon powoli. Jest pełno zmian w kadrze, w stosunku do poprzedniego roku. Po spadku zostało nas kilku, więc potrzebujemy czasu. Najważniejsze jest to, że widać postęp. Z meczu na mecz wyglądamy lepiej – mówił po spotkaniu w Niepołomicach kapitan zespołu, Szymon Pawłowski.

Nie tylko w pomocy i na lewej obronie, ale również w ataku sytuacja sosnowiczan wygląda lepiej. W premierowym meczu w 1. lidze gola zdobył Fabian Piasecki, ale dorobek bramkowy zespołu nie wzrastał przez dwa kolejne spotkania. Z Puszczą Niepołomice nie miał zbyt wielu okazji, ale potrafił sam sobie jedną stworzyć, dzięki czemu dał drużynie prowadzenie. Choć prawda jest taka, że Zagłębie powinno strzelić co najmniej jednego gola więcej. – Powinniśmy w pierwszej połowie zamknąć mecz – komentował na gorąco po spotkaniu Pawłowski.

Zagłębie po pięciu kolejkach ma 7 punktów. Nie jest to rezultat, który powala na kolana, ale nie jest też najgorszy. Jak na drużynę, w której doszło do kompletnej rewolucji kadrowej, to wynik przyzwoity. Mecz z GKS-em Tychy będzie prawdziwym sprawdzianem dla podatnej na kontuzje kadry Zagłębia.

 

Na zdjęciu: Zagłębie Sosnowiec nabiera rozpędu, choć GKS Tychy też chce zgarnąć punkty.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ