Zagłębie Sosnowiec. Przebojem do pierwszego składu

Dominik Jończy po zaledwie jednym występie w meczu kontrolnym wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie Zagłębia w ligowym pojedynku.


Środkowy obrońca trafił do Sosnowca na kilkanaście dni przed ligową premierą. Zdążył zagrać w ostatnim letnim meczu sparingowym Zagłębia z Puszczą Niepołomice. Musiał zaprezentować się przyzwoicie – możemy tak wnioskować gdyż mecz był zamknięty dla mediów i kibiców – bo już kilka dni później zajął na środku obrony miejsce Lukasa Duriszki, etatowego gracza sosnowiczan w minionym sezonie, ba kapitana Zagłębia, który przed nowym sezonie przekazał opaskę Maciejowi Ambrosiewiczowi.

– Wiem, że przychodzę do nowego klubu dosłownie za pięć dwunasta, ale liczę, że przekonam do swoich usług sztab szkoleniowy – mówił zaraz po podpisaniu kontraktu z nowym klubem 24-latek.

Jak pokazało życie Jończy przekonał trenera Kazimierza Moskala – przynajmniej na razie – dość szybko. Przeciwko Arce stworzył duet środkowych obrońców z innym nowym defensorem, Chorwatem Vedranem Daliciem. Debiut obu wypadł poprawnie. To dobra wiadomość dla fanów Zagłębia, bo właśnie gra defensywna sosnowiczan spędzała w ostatnim czasie sen z powiek wszystkim, którzy dobrze życzą ekipie ze Stadionu Ludowego.

Pochodzący z Jeleniej Góry Jończy do Sosnowca przeniósł się z Zagłębia Lubin. W barwach Miedziowych w ubiegłym sezonie zaliczył 11 występów. Wiosną stracił miejsce w składzie i latem jego drogi z klubem z Dolnego Śląska się rozeszły. Wówczas z konkretną ofertą zgłosiło się inne Zagłębie, tym razem to z Sosnowca. Z nowym klubem obrońca podpisał 2-letnią umowę. Tym samym wrócił na pierwszoligowe boiska, na których już występował będąc na wypożyczeniu w Podbeskidziu Bielsko-Biała oraz Chojniczance Chojnice.

– Zagłębie Sosnowiec to nowy rozdział w mojej przygodzie z piłkę. O Lubinie w tej chwili już nie myślę, liczy się tylko to, co przede mną. Ostatnie sezony nie były dla mojego nowego klubu zbyt dobre, czas to zmienić. Po to tutaj przyszedłem – deklaruje Jończy, który w niedzielę będzie mógł się zaprezentować sosnowieckiej publiczności w pierwszym w tym sezonie meczu na Stadionie Ludowym.

Rywalem sosnowiczan będzie Widzew. Łodzianie będą zapewne chcieli wziąć rewanż za ostatnią porażkę poniesioną w meczu z Zagłębiem. Wiosną zespół Kazimierza Moskala pokonał u siebie widzewiaków 3:0 i było to jedno z niewielu spotkań w minionym sezonie, w którym do gry zagłębiaków nie można było mieć pretensji. Bohaterem tamtej potyczki był Quentin Seedorf, który dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. Trzecie trafienie dorzucił wówczas Joao Oliveira. W niedzielę w wyjściowym składzie znajdzie się zapewne tylko ten drugi, gdyż Seedorf na razie przegrywa walkę o pierwszy skład. Wszystko wskazuje na to, że w porównaniu do ostatniego meczu Zagłębia z Widzewem w pierwszym składzie sosnowiczan wybiegnie tylko trzech graczy, którzy od pierwszej minuty rozpoczęli tamten pojedynek. To wspomniany Oliveira, a także Dawid Gojny i Maciej Ambrosiewicz.

W ubiegłym sezonie Zagłębiu „leżał” Widzew. W Łodzi sosnowiczanie zremisowali 1:1, a bramkę zdobył tak jak w rywalizacji na Ludowym Oliveira. Trzeci gol w trzecim kolejnymmeczu? Portugalczyk nie miałby zapewne nic przeciwko takiemu rozstrzygnięciu. Jednak najbardziej jego i kolegów interesuje wygrana, bo o tym jak ważny jest start rozgrywek pokazał ubiegły sezon. Zagłębie grało nieźle, ale nie punktowało i szybko znalazło się w dolnych rejonach tabeli, z których nie mogli się wygramolić do końca sezonu. Tym razem taki scenariusz nie wchodzi w grę.


Na zdjęciu: Dominik Jończy (w środku) coraz mocniejszy.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus