Zagłębie Sosnowiec. Rutyniarz uporał się z kontuzją

Prawie pół roku czekał na powrót na boisko Szymon Pawłowski. Doświadczony piłkarz Zagłębia w marcu zerwał ścięgno Achillesa.


Były kapitan sosnowiczan wrócił do gry w trudnym momencie. Zagłębie kolejny sezon rozpoczęło od falstartu, po ośmiu kolejkach znajduje się w ogonie ligowej tabeli. Na początku rozgrywek doszło do zmian w zarządzie oraz sztabie trenerskim. W klubie nie ma już prezesa Marcina Jaroszewskiego oraz dyrektora sportowego Roberta Tomczyka, ponadto rozstano się z Kazimierzem Moskalem.

Jak na razie zespół prowadzi duet Łukasz Matusiak – Grzegorz Bąk, ale to rozwiązanie tymczasowe. Matusiak jako były asystent trenera Moskala uzyskał warunkową zgodę na prowadzenie sosnowiczan w trzech meczach. Debiut w starciu z Puszczą Niepołomice nie wypadł okazale. Zagłębie przegrało 1:2. W drugiej połowie tego spotkania na murawie pojawił się Pawłowski, dla którego był to pierwszy ligowy występ od 27 marca.

Wówczas, na początku meczu ze Stomilem, były reprezentant Polski doznał kontuzji, która wykluczyła go na długie miesiące. – Dla piłkarza kontuzja, która na długi okres wyklucza z treningów i meczów to najgorsze, co może się przytrafić. Na szczęście mam już to za sobą, ale to na pewno były trudne miesiące. Operacja przebiegła bez komplikacji, potem była walka o powrót do zajęć. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do mojego powrotu – podkreśla Pawłowski.

Pierwszy występ w bieżącym sezonie był jednocześnie meczem numer 88 w barwach Zagłębia od momentu przyjścia do Sosnowca na początku sezonu 2018/2019. Z Puszczą zagrał pół godziny.



– Mam jeszcze sporo do zrobienia. Zaległości nadrabiam podczas codziennych zajęć treningowych. Zdaję sobie sprawę, że 5,5 miesiąca bez piłki, bez pobytu na boisku to okres, po którym nie da się tak od razu wrócić do gry na sto procent. Dziękuję kibicom za miłe przyjęcie podczas meczu. Jesteśmy w trudnym momencie i musimy szybko znaleźć sposób, aby zacząć punktować i jak najszybciej uciec ze strefy spadkowej. Kolejny sezon źle się dla nas zaczął, ale nie możemy się załamywać. Już w piątek czeka nas kolejny mecz i na tym musimy się skupić – dodaje Pawłowski.

Dla piłkarza, który w listopadzie skończy 35 lat to czwarty sezon w barwach Zagłębia. Zdecydowanie najlepiej prezentował się podczas premierowego, jeszcze na poziomie ekstraklasy. Zaliczył wówczas 32 mecze, zdobył w nich 5 bramek. Pierwszy sezon po spadku do I ligi też nie był zły, w 33 meczach Pawłowski zdobył 6 bramek.

W minionym sezonie piłkarz nie zawsze miał miejsce w pierwszym składzie. Pewnie gdyby nie kontuzja,  spotkań na jego koncie byłoby więcej. Ostatecznie licznik zatrzymał się na 22 spotkaniach i jeden bramce. W pierwszym meczu po kontuzji Pawłowski pokazał, że pewnych rzeczy się nie zapomina i kilkoma podaniami dał próbkę swoich umiejętności. W pełni jego formę będzie można ocenić gdy nadrobi zaległości fizyczne, bo widać, że prawie pół roku bez gry zrobiło swoje.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus