Zagłębie Sosnowiec. Sprzyjające okoliczności

Kolejny młodzieżowiec stoi w bramce drużyny ze Stadionu Ludowego. Dziewiętnastoletni Szymon Frankowski dość szybko doczekał się debiutu na zapleczu ekstraklasy.


Pozyskany zimą z GKS-u Katowice bramkarz po czterech kolejkach rundy wiosennej zajął miejsce w sosnowieckiej bramce.

W pierwszych meczach rundy rewanżowej w bramce Zagłębia stał Krystian Stępniowski i nie zawodził. Pewnie nadal byłby numerem jeden, gdyby nie problemy trenera Kazimierza Moskala z młodzieżowcami. Zawodził Kacper Radkowski, wahania formy przytrafiały się Nikolasowi Korzenieckiemu, a Mateusz Szwed doznał groźnej kontuzji.

W tej sytuacji szkoleniowiec sosnowiczan postawił na młodzieżowca między słupkami, a tym samym zyskał większe pole manewru przy doborze graczy z pola. Frankowski zaliczył jak na razie dwa występy. Oba zakończyły się wygranymi Zagłębia, a młody golkiper tylko raz skapitulował, w dodatku z rzutu karnego.

Śmiało można powiedzieć, że trener Moskal miał nosa stawiając na utalentowanego bramkarza. – Od momentu przyjścia do Sosnowca ciężko pracowałem i czekałem na swoją szansę. Nastawiłem się mentalnie na to, że w każdej chwili mogę wejść do składu. Trzeba cały czas być gotowym. W sumie była to dla mnie miła niespodzianka – mówi 19-latek, który dobrze wspomina swój debiut w barwach Zagłębia.

– Miałem podwójną satysfakcję. Nie tylko dostałem możliwość debiutu, ale wygraliśmy ten mecz, jak również kolejny, w którym udało mi się zachować czyste konto. Z meczu na mecz chciałbym się rozwijać, iść do przodu – dodaje bramkarz Zagłębia.

Frankowski ma nadzieję, że dobra passa zostanie podtrzymana w sobotnim meczu z niepokonaną od 12 meczów Sandecją Nowy Sącz. – Widzew przed meczem w Sosnowcu też miał dobry bilans gier i… przegrał. Chcemy Sandecji zepsuć tę serię i złapać swoją serię zwycięstw. Na razie mamy na koncie dwa wygrane spotkania z rzędu. Liczymy na kolejne – podkreśla gracz sosnowiczan, którego w rozwoju kariery wspierają najbliżsi.


Czytaj jeszcze: Słowak robi różnicę

– Moja mama nie ogląda meczów, gdyż bardzo się denerwuje. Ale modli się cały czas, wspiera mnie duchowo. I ja to wsparcie czuję. Tata mnie ogląda, trzyma kciuki, bardzo przeżywa moje występy. Można powiedzieć, że bardzo go to stresuje… Nie tylko rodzina, ale także koledzy, znajomi mnie wspierają – zapewnia Frankowski.

Na przestrzeni ostatnich lat kilkakrotnie bramki Zagłębia strzegli młodzieżowcy. Na ogół z powodzeniem. Dzięki dobrej grze w Sosnowcu udało im się wypromować. W rozgrywkach 2008/09 pierwszy sezon w dorosłej piłce zaliczył Maciej Gostomski, który w Zagłębiu grał wypożyczony z Legii Warszawa. Zaliczył pełny sezon. Potem sięgnął m.in. z Lechem Poznań po mistrzostwo Polski.

Świetna runda wiosenna sezonu 2009/10 sprawiła, że Mateusz Prus trafił do holenderskiej Rody Kerkrade. Na transfer do wyższej klasy rozgrywkowej dobrą grą w Sosnowcu zapracował także Ukrainiec Ołeksij Szlakotin, który debiutował w Zagłębiu jako 21-latek. Ze Stadionu Ludowego trafił do Korony Kielce grającej wówczas w ekstraklasie, a potem grał w Portugalii i Hongkongu.

W sezonie 2012/13 pierwszym bramkarzem sosnowiczan był Dawid Kudła. Po roku gry w Zagłębiu z II ligi przeniósł się do Pogoni Szczecin. Potem wrócił na Ludowy z którym najpierw zaliczył awans do ekstraklasy, a następnie w niej występował. W Zagłębiu wypromował się także Kacper Chorążka. Zimą zamienił Sosnowiec na mistrza Cypru. Czas pokaże czy podobną drogą pójdzie Frankowski.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus