Zagłębie Sosnowiec. Szukanie napastnika

W ubiegłym roku Hołota jako gracz Pogoni Szczecin stracił rundę wiosenną z powodu urazu pleców. Po operacji wycięcia przepukliny dyskowej w drugiej części sezonu 2018/2019 nie wystąpił. Także początek bieżącego roku okazał się dla pomocnika Zagłębia pechowy. W ostatnim meczu sparingowym podczas zgrupowania w Chorwacji Hołota już po pięciu minutach musiał opuścić plac gry.

– Po brutalnym zagraniu jednego z rywali doznałem kontuzji, która na pewien czas wyłącza mnie z gry. Musiałbym mieć chyba kolana ze stali, żeby po takim ataku wstać i grać dalej. Diagnoza lekarska to naderwanie wiązadeł drugiego stopnia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w okolicach kwietnia powinienem wrócić do gry i pomóc kolegom – mówi Ślązak, który świetnie odnalazł się wśród Goroli.

– Paru kolegów, gdy dowiedzieli się, gdzie będę grał, pisało do mnie tylko nie tam, ale oczywiście były to raczej formy żartu, bo wiadomo, że taki jest zawód piłkarza. Czuję się w Zagłębiu bardzo dobrze, szybko znalazłem wspólny kontakt z chłopakami, zresztą paru ziomali tutaj spotkałem jak choćby Bartka Babiarza. Szkoda, że teraz, po niemal całym okresie przygotowawczym muszę znów odpocząć od futbolu. Początek roku znów jest niefortunny, ale cóż, na takie przypadki nie ma rady. Mam nadzieję, że szybko uda mi się wrócić do gry – dodaje piłkarz, który pobyt w Sosnowcu zaczął dość pechowo. W pierwszym meczu w barwach Zagłębia – przegranym 1:2 z GKS-em Tychy – strzelił samobója. Potem było już jednak tylko lepiej i gdyby nie kontuzja to były gracz m.in. GKS-u Katowice na pewno znalazłby się w wyjściowym składzie na sobotni mecz z Miedzią Legnica.

– Cóż, pozostaje mi na razie trzymać kciuki za kolegów. Zimą zespół został scementowany, na pewno jesteśmy w stanie powalczyć o czołowe lokaty – dodaje piłkarz.

Hołota podzielił tym samym los Bartłomieja Babiarza, który przed rokiem także w Medulin doznał groźnego urazu wykluczającego go gry na kilka miesięcy. Wszystko wskazuje na to, że w pierwszym meczu z Miedzią Legnica miejsce Hołoty zajmie Jakub Sinior, który duet defensywnych pomocników stworzy wraz ze wspomnianym Babiarzem. Przed nimi operował będzie zapewne Filip Karbowy, a miejsce pauzującego za kartki Fabiana Piaseckiego na szpicy zajmie Szymon Pawłowski. Chyba że w przeciągu najbliższych godzin sosnowiczanie zakontraktują jakiegoś napastnika. Jak na razie tegoroczne próby okazały się niewypałami. Sosnowiczanie testowali dwóch doświadczonych graczy z bogatymi CV, ale mającymi na tę chwilę lata świetności za sobą. Belg Nathan Kabasele „imponował” sporym brzuszkiem, do tego spudłował z rzutu karnego i tyle go widzieli. Niewiele lepiej zaprezentował się w sobotnim starciu z Odrą Opole Japończyk Masato Kudo i wczoraj klub oficjalnie ogłosił, że do transferu piłkarza z Azji nie będzie. Zagłębie chciało z kolei pozyskać Bośniaka Jovo Lukicia, ale piłkarz I-ligowego FK Krupa na Vrbasu okazał się zbyt drogi dla sosnowiczan. Jeśli więc transferowe łowy mające na celu znalezienie napastnika, nie przyniosą efektu w Sosnowcu, będą musieli liczyć na podtrzymanie skuteczności z rundy jesiennej przez Fabiana Piaseckiego oraz na szybki powrót do zdrowia Rafała Górala.