Zagłębie Sosnowiec. Szwed wykorzystał szansę

Mateusz Szwed rundę wiosenną rozpoczął na ławce rezerwowych.


W dwóch meczach sprzed pandemii koronawirusa, jeszcze za czasów Dariusza Dudka, nawet nie powąchał murawy przegrywając rywalizację na prawej flance z Tomaszem Nawotką. Podczas wymuszonej przerwy w rozgrywkach w Sosnowcu doszło do zmiany trenera.

Dudka zastąpił Krzysztof Dębek, z którym piłkarz spotkał się już podczas pobytu w Legii Warszawa. Los sprawił także, że pewniak do gry na prawej stronie pomocy, inny piłkarz z legijną przeszłością, Tomasz Nawotka wypadł ze składu z powodu kontuzji biodra.

Tym samym przed szansą powrotu do składu stanął 20-letni Szwed i na razie wykorzystuje ją w stu procentach. Piłkarz z dobrej strony pokazał się już w starciu z GKS-em Tychy, ale na pochwały zasłużył zwłaszcza za postawę w wygranym 2:1 meczu ze Stomilem Olsztyn. Szwed asystował przy obu golach, był jednym z motorów napędowych sosnowiczan i zasłużył na miano gracza meczu.

– Nie czuję się bohaterem tego spotkania. Wygraliśmy jako zespół i to jest najważniejsze – przyznał skromnie 20-latek.

– Punkty bardzo nas cieszą. Już w meczu z Tychami mogliśmy skasować komplet, ale w końcówce daliśmy sobie wydrzeć dwa punkty. Stomil także walczył do końca i znów końcówka była nerwowa, ale tym razem nie daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwa, na które z przekroju całego meczu zasłużyliśmy. Co do mojej oceny – zostawiam ją trenerom. Staram się robić to, co do mnie należy. Na pewno asysty cieszą, od tego jestem na boisku – dodaje Szwed.

20-latek trafił do Sosnowca z rezerw Legii przed rozpoczęciem rundy wiosennej ubiegłego sezonu, gdy sosnowiczanie grali jeszcze w ekstraklasie. Debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej się nie doczekał. Za kadencji trenera Radosława Mroczkowskiego zagrał w trzech meczach ligowych i jednym pucharowym. Potem zaliczył pełne 90 minut w starciu z Odrą Opole, gdy zespół tymczasowo prowadził Michal Farkasz. U trenera Dariusza Dudka zagrał w pięciu meczach, w tym czterech od pierwszej minuty, zdobył jedną bramkę.


Przeczytaj jeszcze: Pierwszy raz Dębka


– To była moja pierwsza runda w piłce na poziomie seniorów. Myślę, że nie było źle, co nie zmienia faktu, że jeszcze wiele pracy przede mną. Cały czas pracuję nad poprawą pewnych elementów. W Zagłębiu jest się od kogo uczyć, bo piłkarzy doświadczonych nie brakuje. Spokojnie robię swoje i będę się starał wywiązać z zadań, które nakreśli mi trener – podkreśla Szwed.

Tomasz Nawotka, który w dwóch ostatnich meczach nie grał z powodu urazu biodra, w najbliższym meczu z GKS-em Bełchatów ma być już do dyspozycji trenera Dębka. W tej sytuacji zapewne rozpocznie mecz na ławce rezerwowych, chyba, że szkoleniowiec sosnowiczan, który doskonale zna obu graczy, postawi na wariant, który był już w przeszłości stosowany, a więc ustawienie Nawotki na prawej obronie, a Szweda przed nim.

Inna sprawa, że grający w dwóch ostatnich meczach na prawej stronie defensywy Dawid Ryndak spisywał się w starciach z GKS-em Tychy i Stomilem co najmniej poprawnie i nic nie wskazuje na to, aby miał w tej sytuacji wylądować na ławce rezerwowych.

– Kadrę mamy naprawdę liczną. Jeśli chodzi o zmienników, to śmiało możemy mówić o dużym komforcie. Oczywiście nie zawsze wszyscy będą mogli zagrać, ale liczymy na każdego z piłkarzy znajdujących się w drużynie. Sytuacja sprawiła, że rozegramy kilkanaście spotkań na przestrzeni kilku tygodni.

Już doświadczyliśmy urazów, nie mogli grać Grzelak czy Nawotka, którzy walczyli z urazami, Słomka pauzował za kartki. W kolejnym meczu nie zagra Piotr Polczak, który musi odcierpieć nadmiar „żółtek”. Myślę, że w tych dziesięciu spotkaniach, które nam zostały do rozegrania, każdy dostanie szansę na pokazanie swoich umiejętności – podkreśla Krzysztof Dębek, szkoleniowiec Zagłębia.

Fot. Norbert Barczyk / PressFocus