Zagłębie Sosnowiec. Wraca jak bumerang

Po krótkiej banicji wychowanek Zagłębia Dawid Ryndak na powrót zameldował się na I-ligowych boiskach.


Po zakończeniu minionego sezonu Dawid Ryndak został odstawiony na boczny tor Kazimierza Moskala. Ówczesny trener sosnowiczan nie widział w składzie prawego defensora. W jego miejsce ściągnął Bośniaka Marina Galicia, który jak na razie niczym szczególnym się nie wyróżnił i od pewnego czasu znajduje się poza meczową kadrą.

Sportowa złość

Ryndak trafił do rezerw, jego kontrakt z klubem obowiązuje bowiem do końca bieżącego sezonu. Doświadczony gracz nauczony doświadczeniem nie zdecydował się na odejście z klubu tylko spokojnie czekał na rozwój wypadków. W końcu nie po raz pierwszy został zesłany na banicję. Do rezerw trafił też jesienią 2019, gdy w składzie nie widział go ówczesny trener, Dariusz Dudek. Wtedy piłkarz miał opuścić Sosnowiec, ale ostatecznie Dudek dał popularnemu „Denverowi” kolejną szansę, którą piłkarz wykorzystał. Jak będzie tym razem?

– Do niedawna mówili na mnie Denver, ale od pewnego czasu mam ksywę bumerang – z uśmiechem do całej sytuacji podchodzi Ryndak, który w piątkowy wieczór zagrał ponad pół godziny przeciwko ŁKS-owi Łódź.

– Mówiąc poważnie bardzo się cieszę, że znów jestem w grze. Szanuję decyzję trenera Moskala, choć oczywiście byłem zły i nie zgadzałem się z takim postawieniem sprawy. Rywalizowaliśmy o miejsce w składzie z Łukaszem Turzynieckim, była to zdrowa walka o miejsce w drużynie. Jesienią ja grałem więcej, wiosną Łukasz. Trener zdecydował jak uważał, miał do tego prawo. Zdecydowałem, że zostaną w drugiej drużynie, pomogę młodszym kolegom, a zarazem nauczony doświadczeniem cały czas solidnie trenowałem i byłem gotów pomóc pierwszej drużynie. Z trenerem drugiego zespołu, Grzegorzem Bąkiem dobrze się dogadywaliśmy. Po tym jak tymczasowo przejął zespół od trenera Moskala wraz z Łukaszem Matusiakiem zdecydował o moim powrocie do pierwszej drużyny. Teraz jest trener Artur Skowronek, także widzi mnie w składzie, tak więc jak pokazuje moja sytuacja warto robić swoje, solidnie trenować, nie obrażać się i skupiać się na codziennej pracy – podkreśla obrońca.

Walczy o swoje

Od momentu objęcia zespołu przez trenera Skowronka sosnowiczanie grają z trzema środkowymi obrońcami w linii oraz wahadłowymi. Na prawym wahadle w wyjściowym składzie od kilku spotkań gra Kacper Smoleń, który za kilka dni skończy 19 lat. Wychowanek Zagłębia przebojem wdarł się do wyjściowego składu sosnowiczan. Jego zmiennikiem jest na tę chwilę właśnie Ryndak. Inny prawy defensor, wspomniany Turzyniecki dochodzi do siebie po kontuzji, z kolei dni Bośniaka Galicia są już ponoć w klubie policzone…

– Co było, to było, teraz skupiam się tylko na tym, co przede mną. Jeśli zdrowie pozwoli liczę, że jeszcze trochę moja przygoda z futbolem potrwa. Zagłębie to mój klub, tutaj się wychowałem, tutaj byłoby fajnie zakończyć przygodę z piłką nożną, ale nie ma co gdybać, nie ma co planować. Jestem tego najlepszym przykładem, już kilka razy rozstawałem się z Zagłębiem, byłem wypożyczany do innych klubów, albo trafiałem do rezerw. Cieszę się, że Kacper fajnie zadomowił się w zespole, widać, że drużyna dzięki nowemu sztabowi trenerskiemu dostała nowy impuls. Mecz w Łodzi pokazał, że Zagłębie ma potencjał, a miejsce w tabeli nie odzwierciedla tego na co nas stać. Myślę, że to co złe już za nami. Musimy złapać punktową serię. Teraz najważniejsze to w końcu wygrać u siebie. Liczymy, że w niedzielę ta sztuka nam się uda – dodaje z nadzieję Dawid Ryndak.


Na zdjęciu: Dawid Ryndak (z prawej) ambitnie walczy o miejsce w składzie Zagłębie.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.pl