Zagłębie Sosnowiec. Z kibicami będzie łatwiej?

22 maja, po prawie ośmiu miesiącach, na trybunach Stadionu Ludowego zasiądą kibice. Może ten fakt uskrzydli nieco walczące o utrzymanie Zagłębie, które w tym sezonie zawodzi na potęgę…


Ekipa z Sosnowca ma do rozegrania jeszcze pięć spotkań. Każde o wyjątkowym ciężarze gatunkowym. Dwa mecze Zagłębie rozegra na Stadionie Ludowym. 22 maja podejmować będzie GKS Jastrzębie, a 5 czerwca w przedostatniej kolejce Górnika Łęczna.

1200 biletów

Oba te pojedynki odbędą się w końcu z udziałem sosnowieckiej publiczności. Podczas meczów z Jastrzębiem i Łęczną na Stadionie Ludowym zostanie udostępnione 25 procent pojemności obiektu. To około 1200 miejsc przy zachowaniu stref związanych ze specjalnym reżimem sanitarnym.

– Bilety na mecz z GKS 1962 Jastrzębie będzie można kupować wyłącznie drogą elektroniczną za pośrednictwem platformy www.bilety.zaglebie.eu. O szczegółach sprzedaży, jak również terminie jej uruchomienia poinformujemy wkrótce. Jednocześnie przypominamy, że nadal obowiązują obostrzenia sanitarne i wspomniane wcześniej strefy – tłumaczy Jerzy Mucha, rzecznik sosnowieckiego klubu.

Zagłębie w bieżących rozgrywkach nie rozpieszcza swoich fanów, w kilku przypadkach to może nawet dobrze, że kibice nie mogli z trybun oglądać „popisów” piłkarzy sosnowieckiego klubu. Po raz ostatni kibice na Ludowym pojawili się 3 października. Wówczas Zagłębie pokonało Sandecję Nowy Sącz 3:0. Rywali prowadził wówczas jeszcze Piotr Mandrysz. W sumie przy widowni na własnym stadionie rozegrali trzy mecze. Dwa razy wygrali, a raz po zaciętym boju ulegli 1:2 ŁKS-owi Łódź. Oprócz Sandecji na tarczy z Ludowego wyjechał wówczas także GKS Tychy. Dwanaście kolejnych spotkań Zagłębie zagrało na własnym stadionie przy pustych trybunach. Trzy mecze wygrali sosnowiczanie, dwa razy padł remis, a aż siedem razy z kompletem punktów wyjeżdżali rywale.

Po raz ostatni w miniony piątek, gdy po niezłej pierwszej połowie, w drugiej odsłonie Zagłębie po stracie bramki stanęło i zasłużenie uległo Radomiakowi 0:1. Mimo, że sosnowiczanie mieli niemal całą drugą połowę na odrobinie strat, stać ich było na jeden celny strzał w doliczonym czasie, w dodatku w wykonaniu obrońcy Lukasa Duriszki.

Słowak, który zimą został kapitanem Zagłębia, w dwóch poprzednich sezonach zaliczył dwa spadki. Najpierw z Ruchem Chorzów z II ligi, a następnie z Olimpią Grudziądz z I ligi. Czyżby po raz trzeci miał zaznać goryczy spadku? Pozostaje mieć nadzieję, że fatum nie będzie się za nim ciągnęło. Na razie fatum wrócił do Piotra Polczaka, który po kilku naprawdę niezłych występach znów wystąpił w roli pechowca i to po jego „samobóju” Zagłębie poległo w ostatnim starciu.


Czytaj jeszcze: Przegrali po szkolnym błędzie

Muszą punktować!

Zanim jednak Zagłębie zagra u siebie z kibicami, to w najbliższej kolejce przyjdzie mu się zmierzyć w Głogowie z Chrobrym. Wprawdzie rywalowi nie grozi ani awans, ani spadek, ale łatwo o punkty w tej rywalizacji nie będzie. Być może do dyspozycji trenera Kazimierza Moskala będzie już Goncalo Gregorio, który ma wrócić do zajęć z drużyną po kontuzji stawu skokowego. O skuteczności, a w zasadzie je braku, ostatnimi czasy na łamach „Sportu” napisaliśmy już tomy, więc ten temat ominiemy szerokim łukiem, licząc mimo wszystko na przebudzenie snajperów, jeśli jeszcze tacy w składzie są…

Zagłębie musi punktować, ale także oglądać się na rywali. Resovia i GKS Jastrzębie, a więc zespoły, które jeszcze nie są pewne ligowe bytu w weekend punktowały. Przegrał GKS Bełchatów i tylko to ratuje sosnowiczan przed ostatnim miejsce w tabeli. Pytanie jak długo jeszcze, bo przy ostatniej dyspozycji trudno o optymizm…


Fot. Norbert Barczyk / PressFocus