Zagłębie Sosnowiec. Żałują, że to już koniec

Dzięki efektownej wygranej na koniec pierwszej części rozgrywek, zimę piłkarze na Ludowym spędzą w miarę spokojnie.


Dla piłkarzy Zagłębia tegoroczne zmagania mogłyby jeszcze trwać. Trzy wygrane z rzędu na własnym boisku sprawiły, że sosnowiczanie wygrzebali się ze strefy spadkowej.

Pozytywny sygnał

Na zakończenie tegorocznych zmagań zespół prowadzony przez Artura Skowronka ograł 5:0 Górnika Polkowice. W takich rozmiarach po raz ostatni jedenastka ze Stadionu Ludowego wygrał… 8 maja 2013 roku. Wówczas na trzecim szczeblu rozgrywek ekipa z Sosnowca pokonała Górnik Wałbrzych. Z kolei po raz ostatni pięć goli w jednym meczu Zagłębie zdobyło ponad cztery lata temu pokonując 5:1 Stomil Olsztyn.

– Zagraliśmy bardzo dobrze i nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o sam wynik. Kontrolowaliśmy mecz, dobrze prowadziliśmy atak pozycyjny, dobrze czuliśmy się także w kontrataku. Tego wyrównanego balansu we wcześniejszych kilku meczach nam brakowało. Zespół zasłużył na pochwałę za dyscyplinę i za to, że cały czas byli skoncentrowani oraz bardzo chcieli zakończyć ten mecz na zero z tyłu. To bardzo cieszy. Ostatnie mecze to pozytywny sygnał na przyszłość. Musimy teraz kontynuować to, co zaczęliśmy. W pewien sposób szkoda, że piłkarski rok już się kończy. Teraz przed nami krótka przerwa, a potem bierzemy się do roboty. Musimy mocno popracować i wzmocnić drużynę aby się rozwijać – podsumował ostatni tegoroczny występ swoich zawodników trener Skowronek.

Cztery wzmocnienia

Ostatnie mecze poprawiły sytuację Zagłębia w tabeli, ale na pewno nie mogą zamazać obrazu całej rundy, a ta w wykonaniu sosnowiczan była po prostu słaba. Drużyna miał włączyć do walki o czołową „szóstkę”, a po raz trzeci z rzędu musi walczyć o zachowanie ligowego bytu. Spora grupa zawodników zawiodła, ale na rewolucję w składzie sosnowiczan nie ma się co nastawiać, zważywszy, że w ostatnich sezonach hurtowa wymiana kadr nie przynosiła spodziewanych efektów. Do zmian na pewno jednak dojdzie, ale tym razem zgodnie z zasadą nie ilość, a jakość. Nieoficjalnie mówi się o czterech „konkretnych” wzmocnieniach.

Priorytetem ma być pozyskanie bramkarza, wzmocnienie linii defensywnej oraz transfer napastnika. Sosnowieckie bramki strzegło jesienią trzech golkiperów, ale zarówno Kamil Bielikow, Szymon Frankowski i rutynowany Matko Perdijić mają swoje na sumieniu. Wariant z młodzieżowcami wspartymi doświadczonym bramkarzem w tym przypadku nie wypalił…

Defensywa Zagłębia także nie była monolitem, choć tutaj na pewno usprawiedliwieniem może być fakt zmiany systemu ustawienia. Trener Skowronek preferuje grę z trójką środkowych obrońców i obiektywnie trzeba przyznać, że wygląda to coraz lepiej. Wzmocnienia w obronie na pewno by się jednak przydały. Niewypałem okazało się ściągnięcie Marina Galicia, prawego obrońcy rodem z Bośni, który jeszcze za kadencji trenera Kazimierza Moskala wylądował na ławce rezerwowych, z której za kadencji trenera Skowronka już się nie podniósł. Sytuację ratowali Kacper Smoleń i Dawid Ryndak.

Szukają nowych

Osobny rozdział to atak. Szymon Sobczak i długo, długo nic. Tyle w skrócie. Alex Tanque to niemal kopia Juniora Torunarigha, który grał w Sosnowcu jesienią 2018 roku. Atletyczna sylwetka w futbolu to jednak nie wszystko…

Na pewno sztab szkoleniowy będzie baczni przyglądał się zawodnikom rezerw i niewykluczone, że zimą kolejni gracze z drugiej drużyny zostaną włączeni do kadry I-ligowca. Nowy dział skautingu na czele którego stoi Piotr Polczak ma także bacznie spenetrować rynek w regionie. 9 grudnia w Sosnowcu ma się pojawić grupa piłkarzy z niższych lig, którzy zostaną poddani testom. W tym gronie na pewno znajdzie się dwóch obrońców Piasta Żmigród, Jakub Trojanowski oraz Oskar Majbrod.


Na zdjęciu: Na koniec tegorocznych rozgrywek w Sosnowcu wreszcie mogą się cieszyć.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl