Zagłębie Sosnowiec. Zamknąć sprawę

Piłkarzom Zagłębia do utrzymania w lidze wystarczy tylko – albo aż – jeden punkt.


Remis w ostatnim ligowym meczu z Sandecją Nowy Sącz sprawił, że na dwie kolejki przed końcem rozgrywek piłkarze Zagłębia potrzebują punktu, aby zapewnić sobie utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Sosnowiczanie mają cztery punkty przewagi nad znajdującym się w strefie spadkowej Stomilem, a to właśnie rywal z Olsztyna będzie przeciwnikiem Zagłębia w sobotni wieczór.

Dawno tacy nie byli

Punkt wywalczony w meczu z drużyną z Nowego Sącza sprawił, że ekipa z Sosnowca zdołała w tabeli także wyprzedzić Puszczę Niepołomice, ale ekipa Artura Skowronka nie chce się na nikogo oglądać, tylko rozstrzygnąć sprawę utrzymania samemu.

– W sobotę musimy zamknąć sprawę – krótko ucina szkoleniowiec Zagłębia. Sosnowiczanie kiepsko weszli w mecz z Sandecją, szybko stracili bramkę, ale jeszcze przed przerwą zdołali zdobyć trzy gole.

– Tak skuteczni, jak w pierwszej połowie ostatniego meczu, nie byliśmy dawno. Oddaliśmy trzy celne strzały na bramkę i wszystkie zakończyły się golem. Klarowne okazje zamieniliśmy w trafienia. Szkoda, że po przerwie nie udało nam się obronić prowadzenia – podkreśla Szymon Pawłowski, który miał udział we wszystkich bramkach dla sosnowiczan. Dwukrotnie dogrywał do partnerów, a trzeci gol był jego autorstwa.

Wiatr w żagle

– Przegraliśmy początek i Sandecja się napędziła, ale dobrze z tego wyszliśmy i wybroniliśmy się. Po paru podaniach, które miały jakość, nawiązaliśmy skuteczną akcję. To pozwoliło drużynie złapać wiatru w żagle w tak trudnym momencie sezonu. To nie jest łatwa sytuacja dla piłkarzy, kiedy mamy takie, a nie inne cele do zrealizowania. Czasami pod presją nawet łatwe podania wydają się trudne i to było widać na początku. Po pierwszej bramce nabieraliśmy płynności, stwarzaliśmy akcje ze stałych fragmentów gry i te momenty były niezłe. Nie chcieliśmy grać ciągle długim podaniem na Szymona Sobczaka, ale to się niestety nie udało w drugiej połowie. Sandecja funkcjonowała lepiej i musimy szanować ten jeden punkt – mówił po meczu opiekun Zagłębia.

Kolejny punkt zapewni ekipie z Sosnowca utrzymanie. Najbliższy rywal sprawy Zagłębiu na pewno nie ułatwi, bo wciąż ma jeszcze szanse na pozostanie w lidze, ale musi swoje mecze wygrać. Olsztynianie na pewno nie będą kalkulować i od początku ruszą do ataków. Taki scenariusz na pewno będzie na rękę miejscowym, którzy znacznie lepiej czują w kontrataku niż ataku pozycyjnym. Do składu Zagłębia wróci Michał Masłowski, który odpokutował już karę za nadmiar żółtych kartek.


Poniżej prezentujemy oświadczenie klubu z Sosnowca odnośnie sytuacji, która miała miejsce podczas meczu z Sandecją, gdy w 16 sekundzie został zmieniony Kacper Smoleń. O sprawie pisaliśmy we wczorajszym wydaniu „Sportu”.

„W związku z licznymi artykułami prasowymi dotyczącymi występu Kacpra Smolenia w meczu Fortuna 1. Ligi pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Sandecją Nowy Sącz Klub informuje, że:
– Najważniejsze w rywalizacji sportowej zawodników jest ich zdrowie.
– Priorytetem Klubu jest zrealizowanie celu sportowego – utrzymanie zespołu w rozgrywkach Fortuna 1. Ligi.
– W ramach projektu Pro Junior System Zagłębie Sosnowiec zamierza powalczyć o wysoką pozycję gwarantującą wypłatę środków z tytułu zajętego miejsca.
– Zagłębie Sosnowiec nie złamało regulaminu PJS, obowiązującego w sezonie 2021/22.
–  Występ Kacpra Smolenia w żaden sposób nie naraził jego zdrowia. Wejście na plac gry zawodnika było poprzedzone konsultacją i badaniami medycznymi, zgodnie z którymi nie było przeciwwskazań do pojawienia się zawodnika na boisku. Aktualnie Kacper Smoleń jest w treningu piłkarskim.
– Decyzja o występie Kacpra Smolenia została podjęta przez Zarząd Zagłębie SA i pion sportowy po konsultacji z lekarzem, sztabem szkoleniowym oraz samym zawodnikiem”.


Na zdjęciu: Szymon Pawłowski (w czarnym) napsuł krwi piłkarzom Sandecji Nowy Sącz.
Fot. Łukasz Sobala/Press Focus