Zagłębie uratowało remis w doliczonym czasie

Grające przez ponad godzinę w osłabieniu Zagłębie w doliczonym czasie uratowało punkt w starciu z Górnikiem Łęczna.


W Sosnowcu już ponad 34 lata czekają na wygraną nad zespołem z Łęcznej i jeszcze trochę poczekają, choć punkt wywalczony w takich, a nie innych okolicznościach musi cieszyć.

Piłkarze Zagłębia meczu z Górnikiem Łęczna gorzej zacząć nie mogli. Już po czterech minutach gry sosnowiczanie przegrywali 0:1. Damian Zbozień dograł piłkę z prawej strony boiska, Mateusz Ziółkowski nie upilnował Serhija Krykuna, a ten strzałem głową pokonał Michała Gliwę. Chwilę potem golkiper sosnowiczan uratował miejscowych przed stratą drugiej bramki broniąc strzał Damian Gąski.

Sosnowiczanie zaskoczeni takim obrotem sprawy dość szybko opanowali sytuację na boisku, ale nie potrafili sobie stworzyć bramkowych okazji. Z przewagi w środku pola długo nic nie wynikało. Do linii pola karnego wszystko wyglądało dobrze, ale brakowało decydującego podania lub strzału. Uderzenie z 14 minuty Maksymiliana Rozwandowicza trafiło do statystyk, ale Maciej Gostomski nie miał najmniejszych problemów z obroną tego strzału, podobnie jak ze strzałem głową Szymona Sobczaka kilka minut później.

W 26 minucie miała miejsce druga kluczowa sytuacja w tym meczu. Rozwandowicz za faul na Patryku Pierzaku obejrzał drugie „żółtko”, a w konsekwencji czerwoną kartkę i musiał przedwcześnie udać się do szatni.

W 37 minucie goście mogli prowadzić 2:0. Błąd popełnił Gliwa, który wypuścił piłkę po strzale Dziwniela, przejął ją Krykun, dograł do Gąski, a ten oddał strzał z bliskiej odległości, ale na szczęście dla sosnowiczan bramkarz miejscowych zdążył wrócić do bramki i złapać piłkę.

Odpowiedź Zagłębia była konkretna. Krykun sfaulował w polu karnym Szymona Pawłowskiego, a „jedenastkę” na bramkę zamienił Sobczak. Tym samym najlepszy strzelec sosnowiczan zrewanżował się Maciejowi Gostomskiemu za sytuację z poprzedniego sezonu, gdy golkiper Górnika obronił rzut karny egzekwowany przez „Sopla”. Do przerwy w Sosnowcu było więc 1:1.

Od początku drugiej połowy gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a żadna ze stron nie potrafiła bramkowej okazji. Pierwszy celny strzał odnotowaliśmy po przerwie dopiero w 74 minucie gdy z dystansu uderzył Wojciech Szumilas. Gostomski poradził sobie z tym uderzeniem. Jego vis a vis Gliwa chwilę później był z kolei bez szans bo tym jak Łukasz Grzeszczyk najpierw ograł Vedrana Dalicia, a następnie dograł piłkę w pole karne, a tam rezerwowy Dawid Tkacz z kilku metrów pokonał strzałem głowa bramkarza Zagłębia.

Po tym ciosie wydawało się, że sosnowiczanie już się nie podniosą, ale w doliczonym czasie Michał Masłowski po rzucie rożnym wpakował piłkę do siatki gości i uratował punkt dla gospodarzy.


Zagłębie Sosnowiec – Górnik Łęczna 2:2 (1:1)

0:1 – Krykun,  4 min., 1:1 – Sobczak, 41 min (karny), 1:2 – Tkacz 76, min., 2:2 – Masłowski 90+3.

ZAGŁĘBIE: Gliwa – Ziółkowski (87. Kulawiak), Jończy, Bodzioch, Bykow (69. Dalić) – Szumilas, Rozwandowicz, Masłowski, Pawłowski (76. Bryła), Banaszewski (76. Klupś) – Sobczak. Trener Artur SKOWRONEK

GÓRNIK: Gostomski – Zbozień, Biernat, Cisse, Dziwniel – Pierzak (59. Tkacz), Łychowydko (46. Lewkot), Kryeziu, Krykun (90. Kwiatkowski), Grzeszczyk (78. Podliński) – Gąska (59. Sobol). Trener Marcin PRASOŁ

Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn) Widzów: 1240

Żółte kartki: Rozwandowicz, Sobczak, Bykow, Jończy  – Biernat, Dziwniel, Łychowydko, Kryeziu

Czerwona kartka: Rozwandowicz (za drugą żółtą kartkę)


Fot.