Zagra przeciw krajanom z Odry Opole

Adam Deja to jeden z najzdolniejszych piłkarzy, jacy w ostatnich latach objawili się na Opolszczyźnie. Nigdy nie grał w Odrze, a w sobotę będzie chciał odebrać jej punkty w barwach gdyńskiej Arki.


Choć jest jednym z najlepszych piłkarzy, jacy w ostatniej dekadzie wypłynęli z województwa opolskiego w piłkarski świat, to nigdy nie trafił do Odry, a dopiero w poprzednim sezonie spotkał się z nią na ligowym gruncie, by rywalizować o punkty. Adam Deja jutro stanie naprzeciw Odry po raz trzeci. Dwa poprzednie występy kończyły się remisami Arki.

– Odra oczywiście wiedziała, że w Oleśnie gra bardzo zdolny chłopak, ale nie była w stanie ściągnąć go do siebie – wspomina Marcin Sagan, były pracownik Odry, od lat związany z opolskim futbolem. – Deja był nawet swego czasu na obozie grup młodzieżowych Odry, a na przełomie 2010 i 2011 roku, zimą, testowała go wraz z Krzysztofem Merykiem. To byli dwaj młodzi zawodnicy nadający ton OKS-owi Olesno. Meryk potem wylądował w Odrze, która wtedy była III-ligowcem. Mocniejszy w województwie – sportowo i finansowo – był MKS Kluczbork, dlatego trudno było dziwić się Adamowi, że wybrał wyższą ligę – opowiada Sagan.

Przy Oleskiej grał zatem tylko jeden Deja – Sebastian, starszy o dwa lata brat Adama (roczniki 1991 i 1993). Adam przez 1,5 roku występował w II-ligowym Kluczborku. Potem było ekstraklasowe Podbeskidzie i Cracovia. Gdy się z nią żegnał – latem 2018 – opolanie sondowali możliwość jego sprowadzenia, wiedząc, że po rozstaniu z „Pasami” szuka klubu, ale zakontraktować go nie byli w stanie.

Wylądował wtedy w Gdyni i barw Arki broni po dziś dzień, już czwarty sezon. 28-letni środkowy pomocnik rodem z Olesna jest w tej rundzie podstawowym zawodnikiem jednego z faworytów ligi, ale w tabeli ogląda plecy Odry. Ta wygrała już 3-krotnie, podczas gdy Arka – jedno spotkanie mniej.

– Z Widzewem zagraliśmy supermecz. Wierzę, że z kolejki na kolejkę będziemy wyglądać lepiej – podkreśla Deja, który wraz z kolegami po ograniu w dobrym stylu łodzian nie poszedł jednak za ciosem, bo w poprzedniej kolejce nie sprostał na wyjeździe beniaminkowi z Polkowic.

– Jeśli chcemy awansować, to takie mecze, jak w Polkowicach, musimy wygrywać. Zabrakło nam otwarcia wyniku. Przy stanie 0:0 mieliśmy dwie dogodne sytuacje, powinniśmy którąś zamienić na gola i wtedy byłoby łatwiej. Górnik po zdobytej bramce cofnął się, a nasze ataki nie były odpowiednio zorganizowane, stworzyliśmy zbyt mało okazji na wyrównanie – analizuje pomocnik Arki, której 7-punktowy dorobek wzbudza w kibicach niedosyt.

– Presja? Gdyby jej nie było, nie moglibyśmy być zawodnikami. Każdy z nas wie, o co gramy i jakie są oczekiwania w klubie. To awans, nie ma się co czarować. Mamy dobry zespół, jakość jest spora i musimy to pokazywać na boisku w każdym meczu. Na razie nie ma co siać paniki. To początek sezonu, latem doszło do nas wielu nowych zawodników. Docieramy się. Myślę, że tygodnia na tydzień będzie coraz lepiej – przekonuje Adam Deja.
Odra jest ostatnio w dobrej dyspozycji, dlatego zanosi się w sobotnie południe w Gdyni na ciekawe widowisko.

– Chcąc awansować, u siebie musimy wygrywać, a na wyjazdach – po prostu punktować. Trzeba od początku narzucić w sobotę swój styl. Przeciwnik ma czuć, że przyjechał na trudny teren. Musimy od pierwszej do ostatniej minuty gryźć trawę i pokazywać kibicom, że zasługujemy na awans – dodaje zawodnik pochodzący z Olesna.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus