Zainteresowanie transferem Lewego jest ogromne

Ostatnie wyniki nie pozostawiają wątpliwości, co obecnie jest priorytetem dla mistrzów Niemiec. Bawarczycy wygrali efektownie w Champions League z Besiktasem Stambuł i z całą pewnością będą teraz pilnowali tych rozgrywek.

Jupp Heynckes wie co robi, a jest to trener wręcz stworzony dla Bayernu. Dobrze czuje się w monachijskim klubie, jest zaprzyjaźniony z Ulim Hoenessem i Karlem-Heinzem Rumenigge, a przede wszystkim – ma dystans i już się niczym nie stresuje. Bo nie musi. Był wybitnym piłkarzem, w profesjonalnej ligowej karierze strzelił ponad 240 goli, a jako trener wygrał Ligę Mistrzów z Realem Madryt i Bayernem. Dlatego potrafi sobie ze wszystkim na tym poziomie poradzić, a przede wszystkim dogadywać się z gwiazdami.

A już wie, że niedługo najprawdopodobniej straci tę największą, a na myśli mam oczywiście Roberta Lewandowskiego. Powiedzieć, że Real Madryt i PSG interesują się sprowadzeniem kapitana reprezentacji Polski, to jakby nic nie powiedzieć. Bo ze strony obu tych słynnych klubów, wedle mojej wiedzy, zainteresowanie pozyskaniem naszego rodaka jest ogromne! Heynckes ma zatem świadomość, że jeśli zespół trzeba by kompletnie przebudowywać w pierwszej linii, na kolejną tak dużą szansę na wygranie Ligi Mistrzów jak obecnie trzeba byłoby pewnie trochę poczekać.

Nie spodziewałem się, że już na tym etapie sezonu dojdzie do zmiany trenera w Wolfsburgu, w mojej ocenie zespół VfL grał przecież stabilnie. Jestem również zaskoczony nazwiskiem nowego szkoleniowca, bo Bruno Labbadia dotąd wielkiej kariery w Bundeslidze nie zrobił, a jego poprzednik Martin Schmidt szukał gry i na przykład z Bayernem przegrał bardzo pechowo.

Dziwię się więc, że nerwowe ruchy, których nie brakuje na finiszu także w niemieckiej ekstraklasie zaczęły się od zespołu Kuby Błaszczykowskiego.

Z drugiej strony – obecny sezon jest bardzo dziwny. Tabela jest mocno spłaszczona, prawie połowa stawki walczy o uniknięcie barażu. A mimo w miarę poukładanej gry, Wolfsburgowi do komfortu brakuje punktów. Biorąc pod uwagę budżet, Wilki powinny rywalizować o start w Lidze Europy, a nie oglądać plecy większości rywali w tabeli. 12 remisów do poprzedniej kolejki to zdecydowanie za dużo, ewidentnie VfL idzie po rekord Bundesligi w tej specjalności, wynoszący bodaj 18, gdyż Labbadia też zaczął pracę od podziału punktów.

To trener, którego kojarzę z utrzymaniem Hamburga w elicie, ale w mega szczęśliwych okolicznościach. Może zatem szefowie Wolfsburga także liczą na jego fart?