Zakasać rękawy

W najbliższym meczu z Radomiakiem piłkarze Śląska Wrocław muszą być pewni siebie, odważni i skoncentrowani.


W niedzielę piłkarzy Śląska Wrocław czeka pojedynek z Radomiakiem. Sytuacja kadrowa zespołu trenera Jacka Magiery przed tym spotkaniem jest nie do pozazdroszczenia. – Nic się nie zmieniło od początku bieżącego tygodnia – powiedział na konferencji prasowej Jacek Magiera. – Mamy 14 piłkarzy z pola do przygotowania do meczu z Radomiakiem. Patrick Olsen jest chory na ospę, Erik Exposito ma złamane dwa palce i to się nie zmieni. To jest kontuzja dłuższa. Liczę na to, że od poniedziałku będzie gotowy i będzie przygotowywał się z zespołem. Petr Schwarz jest chory plus musi pauzować za kartki. Z kolei Patryk Janasik od dłuższego czasu jest kontuzjowany, nawet się z nim nie widziałem. Leczy się bowiem w Poznaniu. Koncentruję się na tych piłkarzach, których mamy w szatni i to jest dla mnie najważniejsze.

Gruby” Erik

Największą „burzę” w meczu z Górnikiem Zabrze wywołała absencja Erika Exposito. – Exposito nie grał w Zabrzu i nie trenuje tylko i wyłącznie dlatego, że ma złamane dwa palce – ucina spekulacje szkoleniowiec wrocławian. – Ból i brak możliwości treningu w kontakcie z przeciwnikiem spowodowały, że trenuje indywidualnie. Nie potrzebuję dziś zawodnika, który biega dookoła boiska, przygląda się zawodnikom, a być może niektórych piłkarzy nawet rozprasza. Dzisiaj potrzebuję koncentracji na celu, który mamy. Erik jest zawodowcem i dostał rozpiskę ode mnie oraz sztabu przygotowania motorycznego, aby się przygotował. Nie robi niczego wielkiego. Nic, czego nie mógłby robić sam. Wyjście z miejsca, w którym się pracuje i spojrzenie na to wszystko z chłodną głową, wyrzucenie niepotrzebnych śmieci z głowy i spędzenie czasu z rodziną plus dobry trening – być może to spowoduje, że wróci uśmiechnięty. Na to liczę. Mówi się o tej nadwadze.

To nie jest tak, że Erik jest gruby i ma nadwagę. Rozmawiałem z nim, tak pół żartem, pół serio, na temat tego limitu, który sobie ustaliliśmy. To nie jest limit, że Erik ma schudnąć dwa czy cztery kilogramy, tylko ma przede wszystkim się pilnować. Sam mówił, że jak ma przytyć, jeżeli nie może trzymać noża i widelca jednocześnie? Czekam na niego, jak i na każdego innego piłkarza, bo jest potrzebny dzisiaj Śląskowi. Wiem doskonale, jaki to jest piłkarz, bo znam go od dłuższego czasu. Pamiętamy, ile dawał zespołowi za mojej pierwszej kadencji. To był jeden z najlepszych piłkarzy ekstraklasy na tej pozycji. Liczę, że wróci, pomoże zespołowi, strzeli kilka goli i będziemy z tego wszyscy zadowoleni.

Pytania i wątpliwości

System gry w Zabrzu po części wymusiła sytuacja kadrowa – kontynuuje Jacek Magiera. – Po drugie, mówiłem już o tym w pomeczowych wywiadach, czy na konferencji prasowej – ten mecz był dla mnie konieczny, aby zobaczyć, na jakim etapie jest ten zespół. Mecz był testowy, oczywiście z chęcią zdobycia punktów. Nie poddaliśmy się przed spotkaniem, tylko chcieliśmy je wygrać. Jak nie wygrać, to przynajmniej zremisować. Natomiast nie zrealizowaliśmy tego, co założyliśmy. Ten mecz miał mi dać odpowiedzi na wiele kwestii, które determinują to, z jakim tematem i filozofią gry na najbliższe tygodnie wejdę do szatni. Czy grać wysokim pressingiem? Jeżeli tak, to w jakim wymiarze czasowym jesteśmy w stanie tym pressingiem grać? Czy grać w obronie niskiej, w obronie średniej? Jak będziemy reagować na różne fazy gry? Jak będziemy reagować, grając systemem z czwórką obrońców? Jak będziemy grać z trójką obrońców, bo w Zabrzu też kilka razy przechodziliśmy na to ustawienie?

To spotkanie było konieczne do tego, aby dzisiaj – mając tę czternastkę, o której mówimy – przygotować się jak najlepiej. Wiemy, że aby osiągnąć sukces, jakim będzie zwycięstwo z Radomiakiem, najistotniejsza będzie nasza organizacja gry. Nad tym pracowaliśmy. Poświęciliśmy na to dwa treningi. To dwa razy więcej niż przed meczem z Górnikiem. Oczekuję i wymagam od zawodników, że to, co sobie nakreślimy, zostanie zrealizowane. To jest jedyna droga do osiągnięcia dobrego wyniku.

Małe pole manewru

Liczy się cel – Radomiak. Nie interesuje mnie to, co działo się wcześniej, bo na to wpływu nie mam. Wpływ mam na to, co zrobimy za chwilę. Z grupy zawodników, którą mamy, zostanie wystawiona najlepsza jedenastka. Będzie kilku rezerwowych, w tym bardzo młodzi piłkarze, którzy dopiero wchodzą do piłki seniorskiej. Natomiast odpowiedzialność za wynik i za to, jak ten zespół będzie się prezentował, muszą wziąć na siebie ci najbardziej doświadczeni. Victor Garcia jest potrzebny, jak każdy inny. Ma być gotowy do meczu z Radomiakiem. W jakim wymiarze czasowym? Zobaczymy. Tego na razie nie powiem, żeby nie ułatwiać przeciwnikom rozszyfrowania tego, w jaki sposób możemy zagrać. Chociaż każdy, kto analizuje przeciwników, widząc, kogo mamy w kadrze i ilu mamy piłkarzy – sztuką jest nie trafić składu, w jakim zagramy.

Patrick Olsen w tej chwili wygląda jak biedronka. Jest nieprawdopodobnie obsypany i nie liczę, że w poniedziałek wróci do zespołu. Nawet nie zaprzątam sobie tym głowy. Nie chcę tracić energii na to, bo nie mam wpływu. Nie ma szans, żeby wrócił, ale Erik tak. Schwarz przez kilka dni brał antybiotyk. Całe szczęście, że pauzuje za kartki. Jest wykartkowany, więc i tak byśmy z niego nie skorzystali. Gdyby nie miał kartek, a byłby chory, mielibyśmy jeszcze większe problemy. Będzie brany pod uwagę przed meczem z Jagiellonią.

Radomiak na tapecie

Oczywiście śledzę i oglądałem mecze Radomiaka w telewizji. Natomiast bardziej koncentruję się na sobie, na zespole Śląska. Bo to jest najważniejsze. Co z tego, że będziemy wiedzieć wszystko o przeciwniku, jeżeli nie zadbamy o to, co u nas? Najistotniejsze jest przygotowanie drużyny Śląska. Oczywiście weźmiemy pod uwagę to, co się dzieje w Radomiaku. Grupa osób w sztabie odpowiedzialna jest za przygotowanie jak największej liczby materiałów o przeciwniku. Pigułkę z tego dostaną zawodnicy. Konsekwentna realizacja tego na boisku i to co powiedziałem – organizacja, gra, myślenie, pewność siebie, walka, zdecydowanie od pierwszej do ostatniej minuty. Nie patrzenie i nie oglądanie się na nic.

Dzisiaj potrzeba mentalu, potrzeba ludzi gotowych. Po prostu potrzeba ludzi, którzy poradzą sobie w takiej sytuacji. I tak pracujemy przez ostatnich kilka dni. Obecniej ci zawodnicy walczą o przyszłość klubu, o przyszłość Śląska i przyszłość Wrocławia. Dzisiaj ci piłkarze są reprezentantami każdego dziecka w szkole. Każdej osoby, która ma w sercu Śląsk Wrocław. Tak, jak każdy jest kibicem reprezentacji Polski i każdy zawodnik reprezentacji reprezentuje każdego z nas. Tak samo piłkarze Śląska reprezentują każdego wrocławianina. Od nich zależy, gdzie ten klub za chwilę będzie. To jest bardzo poważna sytuacja i trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Świadomość jest na wysokim poziomie, bo nad tym też pracowaliśmy. Aby zdać sobie sprawę z tego, że dzisiaj ważą się nie tylko losy klubu, ale również wielu z tych piłkarzy, co dalej z nimi.

Teraz jest jeden wspólny cel i jeden kierunek, który trzeba obrać, żeby zrobić wszystko, aby zdobywać punkty. Bez zdobywania punktów niczego wielkiego się tutaj nie zrobi. Trzeba wyjść na boisko i po prostu grać. Podwinąć rękawy i walczyć, być liderem. Co innego jest trenować i sobie gadać, a co innego wyjść na boisko i potwierdzić swoją dobrą dyspozycję. Tego oczekuję. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że któryś z zawodników będzie się bał, że nie będzie miał odwagi, że będzie rozkojarzony czy zdekoncentrowany. Świadomość sytuacji, w jakiej się znajdujemy ma tych zawodników tylko i wyłącznie budować. Liczę na odwagę, która ma być widoczna od pierwszej minuty spotkania. Odwaga, jeżeli chodzi o grę, o bycie pewnym siebie, o swoją mowę ciała, która od razu zdradza, czy jesteśmy na dobrej pozycji, czy też nie. Nie ma już dzisiaj czasu na to, aby powiedzieć, że zacznę się starać jutro lub pojutrze. Wychodzisz na boisko, grasz, masz wszystko w swojej głowie.

Dylemat z kapitanem

Zadzwoniłem do Ivana Djurdjevicia, kiedy tydzień temu, w piątek, jechałem do Wrocławia. Ivan wiedział już, że przestaje pełnić rolę trenera Śląska Wrocław. Uważałem, że wtedy był najlepszy moment, aby do niego zadzwonić. Rozmawialiśmy około 3-4 minut w czasie mojej podróży z Warszawy do Wrocławia. Uważałem, że to tak powinno wyglądać. Żeby Ivan usłyszał ode mnie pewne rzeczy, które powinny mieć miejsce. To samo było z Piotrem Tworkiem, z którym rozmawiałem przed podjęciem przez niego pracy we Wrocławiu. Rozmawialiśmy kilka minut. Nie ma między nami żadnych animozji, czy nieporozumień. Wręcz przeciwnie, jesteśmy trenerami, którzy byli w tym klubie. Natomiast dziś dla mnie najistotniejsze jest to, aby drużyna pokazała to, co ma najlepszego i w żadnym wypadku nie kalkulowała.

Uczciwie powiem, że jeszcze nie zastanawiałem się nad tym, kto będzie kapitanem w spotkaniu z Radomiakiem. Będę chciał, aby to był Polak.


Na zdjęciu: Trener Jacek Magiera (trzeci z lewej) najwięcej pracował nad mentalnością piłkarzy Śląska Wrocław.

Fot. slaskwroclaw.pl/Krystyna Pączkowska