Zakopane już czeka!

Za skoczkami niezwykle intensywny okres. W 13 dni rozegrano 6 konkursów, a przed nami ulubione zawody na Wielkiej Krokwi.


To był niezwykle intensywny i trudny, ale pełen sukcesów i radości czas dla naszej reprezentacji. 29 grudnia ub. roku przed południem biało-czerwoni nie byli jeszcze pewni udziału w pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni. Ostatecznie zamieszanie wokół testu na obecność koronawirusa u Klemensa Murańki wyjaśniło się na naszą korzyść, a następnie wszyscy byliśmy świadkami historycznych chwil, kiedy to Kamil Stoch, trzeci raz w karierze, sięgnął po Złotego Orła za triumf w tych niezwykle prestiżowych zawodach. Na nadzwyczajne świętowanie nie było czasu, bo karuzela Pucharu Świata przeniosła się do Titisee-Neustadt, gdzie – szczególnie w sobotę – było równie pięknie. Stoch wygrał 39. konkurs Pucharu Świata w swojej karierze, zrównując się z Adamem Małyszem. Przed Polakami są już tylko Matti Nykaenen (46) i Gregor Schlierenzauer (53).

– Wiedziałem, że prędzej czy później Kamil mnie dogoni, a niedługo pokona. – Jak tego dokona, to… wracam do skoków – żartował dyrektor-koordynator ds. skoków i kombinacji norweskiej PZN, Adam Małysz. On też w ostatnim czasie miał co robić. W ciągu 13 dni rozegrano przecież aż 6 konkursów zaliczanych do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Ścigając legendarnych Finów

Od soboty Stoch i Małysz tworzą drugi, obok Austriaków, najskuteczniejszy duet w historii Pucharu Świata. Mają na koncie po 78 zwycięstw, tyle samo, co Gregor Schlierenzauer i skaczący przed laty Andreas Felder (25 wygranych). Prowadzą w tej nieoficjalnej, acz ciekawej klasyfikacji, Finowie. Nykaenen i Janne Ahonen wygrywali łącznie 82 razy. Jeżeli chodzi o miejsca na podium, to fiński duet również zajmuje pierwsze miejsce, bo wymienione legendy skoków stawały na nim 184-krotnie. Małysz i Stoch również plasują się w tej klasyfikacji na drugim miejscu – 168 podiów – i o cztery wyprzedzają Austriaków – Schlierenzauera i Thomasa Morgensterna. Teraz, by Polacy mogli przewodzić w tym swoistym starciu tytanów, cała odpowiedzialność – mimo zabawnej deklaracji Małysza – spoczywa na barkach Kamila Stocha. Pięć jego kolejnych zwycięstw w PŚ pozwoli nam wyprzedzić Finów w pierwszym z rankingów. Aby Polacy pokonali ich w drugiej klasyfikacji, na podium Stoch musiałby stanąć jeszcze 17-krotnie. Realne? Tak samo, czy realne jest, by Stoch dogonił Schlierenzauera pod względem liczby zwycięstw, bo Nykaenen wydaje się w zasięgu Polaka, nawet jeszcze w tym sezonie? Do końca pozostało jeszcze 15 konkursów indywidualnych.


Czytaj jeszcze: Sobota była dla nas, niedziela już nie

– Jeżeli będzie dobrze skakał, to za dwa lata dogoni Gregora – powiedział w Titisee-Neustadt, w rozmowie z portalem skijumping.pl, Adam Małysz. Dla samego Stocha rekordy nie są ważne. Po sobotnim konkursie przyznał, że nawet nie wiedział, że wyrównał wielkie osiągnięcie swojego znakomitego poprzednika.

Kubacki w roli ojca

A symboliczne przekazanie pałeczki nastąpiło niemal dokładnie 10 lat temu. Nigdzie indziej, tylko podczas konkursów w Zakopanem. Pierwszego dnia na Wielkiej Krokwi wygrał Adam Małysz i – jak się później okazało – było to ostatnie, 39. zwycięstwo „Orła z Wisły” w karierze. Dzień później najlepszy był Simon Ammann, a w niedzielę rozegrano dodatkowy konkurs, w miejsce odwołanych zawodów z Harrachova. Małysz zaliczył wówczas nieprzyjemny upadek, a najlepszy okazał się Kamil Stoch, który triumfował po raz pierwszy w karierze. Łącznie na Wielkiej Krokwi najlepszy był pięciokrotnie. Tyle samo, ile wspomniany Schlierenzauer. Małysz wygrał w Zakopanem cztery razy, ale częściej od Stocha stawał na podium – 8 wobec 6 miejsc na pudle młodszego kolegi. W tej klasyfikacji triumfator Turnieju Czterech Skoczni, przynajmniej na razie, „Orła z Wisły” nie wyprzedzi, bo w nadchodzący weekend na Wielkiej Krokwi rozegrany zostanie jeden konkurs indywidualny. W niedzielę, a dzień wcześniej – drugi raz w tym sezonie – rywalizować będą drużyny. Przed sympatykami skoków i samymi skoczkami jedna z ulubionych odsłon sezonu, choć Kamil Stoch powiedział, że nadal nie wyobraża sobie zakopiańskiej skoczni bez kibiców.
Po konkursach w Titisee-Neustadt nasi skoczkowie najbardziej cieszyli się z tego, że wracają do domów i będą mogli trochę odpocząć. Z pewnej części Zębu, rodzinnej miejscowości Kamila Stocha, widać Wielką Krokiew, choć na obiekcie skoczkowie mają się pojawić dopiero w piątek, przed kwalifikacjami. Tymczasem tym naszym zawodnikiem, któremu najbardziej spieszno było do domu, był Dawid Kubacki. Przypomnijmy, że już po wyjeździe „Mustafa” na Turniej Czterech Skoczni na świat przyszła jego pierwsza pociecha – córeczka Zuzanna. Skoczek, który wygrał w Nowy Rok w Garmisch-Partenkirchen, ustanawiając rekord skoczni, a w Titisee-Neustadt zajmował, kolejno 7. i 6. miejsce, nie zdążył jej zobaczyć. Teraz przynajmniej przez chwilę może nacieszyć się rolą ojca.


8
Polskich skoczków zajmowało w tym sezonie miejsca w pierwszej dziesiątce zawodów Pucharu Świata. W Titisee-Neustadt dołączył do tego grona Jakub Wolny. Wcześniej w Top 10 znajdowali się: Stoch, Żyła, Kubacki, Stękała, Zniszczoł, Wąsek i Murańka.

13
Razy na podium zawodów PŚ stali w tym roku biało-czerwoni. Odnieśli 4 zwycięstwa, 3 razy zajmowali drugie, a 6 razy trzecie miejsce. Najlepszy jest Kamil Stoch (3-2-0), przed Dawidem Kubackim (1-0-3) i Piotrem Żyłą (0-1-3). O jedno miejsce na podium więcej wywalczyli w tym sezonie Norwegowie (6-5-3).


Bez grupy krajowej

Trener reprezentacji Polski, Michal Doleżal, powołał siedmiu zawodników na zawody PŚ w Zakopanem. W stolicy Tatr wystartują: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Paweł Wąsek, Klemens Murańka i Jakub Wolny. Sztab szkoleniowy naszego zespołu zdecydował, że nie skorzysta z tzw. „grupy krajowej”, czyli możliwości wystawienia do kwalifikacji niedzielnego konkursu większej liczby zawodników. Powodem są zawody Pucharu Kontynentalnego, które w tym samym terminie odbędą się na skoczni Bergisel w Innsbrucku i to tam pojedzie sześciu skoczków: Maciej Kot, Stefan Hula, Tomasz Pilch, Arkadiusz Jojko, Adam Niżnik i Aleksander Zniszczoł. Z możliwości wystawienia „grupy krajowej” Polacy skorzystają podczas jednego konkursu lutowego, bo przypomnijmy, że w miejsce odwołanej rywalizacji w chińskim Zhangjiakou dwa konkursy odbędą się w Polsce. Wkrótce ma zapaść decyzja, czy ich gospodarzem będzie ponownie Zakopane, czy też Wisła-Malinka. (JK) Kraft odpuszcza Triumfator poprzedniej edycji PŚ i trzeci zawodnik niedzielnego konkursu w Titisee-Neustadt, Stefan Kraft, nie wystąpi w Zakopanem.

– Czuję się bardzo zmęczony fizycznie – powiedział cytowany przez austriackie media skoczek, który w tym sezonie miał spore problemy zdrowotne. Najpierw, po konkursach w Wiśle, uległ zakażeniu koronawirusem, a następnie – już na mistrzostwach świata w lotach – odnowiła się mu kontuzja pleców. Pierwsze punkty PŚ dwukrotny mistrz globu z 2017 roku zdobył dopiero podczas Turnieju Czterech Skoczni, w Oberstdorfie. Kraft postanowił zregenerować siły przed kolejnymi wyzwaniami w tym sezonie. Na obronę Kryształowej Kuli nie ma już szans, zatem szczyt formy zamierza przygotować na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które pod koniec lutego rozpoczną się w Oberstdorfie.


Na zdjęciu: Dawid Kubacki, 7. i 6. zawodnik konkursów w Titisee-Neustadt, spieszył się do domu, y pierwszy raz w życiu zmierzyć się z rolą ojca.

Fot. Tadeusz Mieczynski / PressFocus