ZAKSA musi poradzić sobie bez Hubera
Rywalizacja wraca do Jastrzębia-Zdroju, gdzie „pomarańczowi” w tym sezonie… ani razu nie wygrali z ZAKSĄ.
Bez podstawowego środkowego bloku, Norberta Hubera, przystąpi zespół ZAKSY Kędzierzy-Koźle do czwartego meczu finału Plus Ligi z Jastrzębskim Węglem. Pod koniec czwartej partii trzeciego spotkania jeden z filarów zespołu Gheorghe Cretu doznał kontuzji stawu skokowego.
– Kolejne badania i rezonans potwierdziły uraz ścięgna Achillesa. Niestety z powodu kontuzji środkowy naszego zespołu nie zagra już w tym sezonie. Norberta Hubera czeka zabieg chirurgiczny, a następnie dłuższa rehabilitacja – napisano w oficjalnym komunikacie. Oznacza to, że nie tylko w finale batalii o mistrzostwo Polski, ale też w finale Ligi Mistrzów zespół z Kędzierzyna-Koźla będzie musiał sobie radzić bez Hubera.
W miejsce kontuzjowanego zawodnika w wyjściowej szóstce znajdzie się Krzysztof Rejno, który jest trzecim w hierarchii środkowych w drużynie ZAKSY. Nie jest to zawodnik niedoświadczony, który często potrafi dać bardzo dobrą zmianę. Niemniej jednak nieobecność Hubera, to duża strata, którą Jastrzębski Węgiel będzie chciał wykorzystać. Zresztą w tym sezonie jastrzębianie mieli bardzo podobny problem. Z uwagi na kontuzję łydki z gry wypadł na dłuższy czas Jurij Gładyr, którego zastępował Jakub Macyra. Bywały mecze, w których zawodnik ten pokazał się z dobrej strony, ale gdy urodzony na Ukrainie siatkarz wrócił do gry, to jastrzębscy kibice odetchnęli z ulgą.
W środę w Kędzierzynie-Koźlu, Jastrzębski Węgiel wygrał z ZAKSĄ po siedmiu kolejnych porażkach. Mistrzowie Polski urwali się ze stryczka i wydaje się, że nieznaczna mentalna przewaga jest teraz po ich stronie. Sobotnie spotkanie będzie czwartą w tym sezonie potyczką pomiędzy tymi zespołami w Jastrzębiu-Zdroju. Jak dotychczas JW nie wygrał ani razu.
W fazie zasadniczej Plus Ligi, a także w półfinale Ligi Mistrzów, ZAKSA miała druzgocącą przewagę. Tylko w dwóch z sześciu rozegranych setów gospodarze osiągnęli barierę 20 zdobytych punktów. W pozostałych przegrywali do 14, 15, 16 i 19. Bardziej wyrównany był drugi mecz finału, choć warto podkreślić, że jastrzębianie – prócz tie breaka – przegrywali sety bardzo wysoko, bo do 16 i 12. Kędzierzynianie mają zatem niebezpieczną dla przeciwnika łatwość wygrywania w hali przy al. Jana Pawła II setów bardzo wysoko.
Jakub Popiwczak: Myślimy o złocie
Rozmowa z Jakubem Popiwczakiem, libero Jastrzębskiego Wegla.
Wygrana w Kędzierzynie-Koźli może być punktem zwrotnym tej rywalizacji?
Jakub POPIWCZAK: – Długo mówiliśmy o tym, że możemy ZAKSĘ pokonać. Ale nie było żadnych konkretów i w środę nareszcie się udało. Wygraliśmy, bo cały zespół zagrał solidnie. Wszyscy pomagali. Włożyliśmy w mecz dużo serca i emocji, ale ta wygrana jeszcze nic nam nie daje. Musimy to powtórzyć w kolejnym spotkaniu.
Co jest najistotniejsze w finałowej rywalizacji?
Jakub POPIWCZAK:- Głowa jest bardzo ważna, bo to jest finał. Ciężar gatunkowy takiego spotkania jest zupełnie inny, choć oczywiście trzeba pamiętać o podstawach gry w siatkówkę, bo bez tego daleko się nie zajedzie.
Atmosfera finałów jest gorąca. Rok temu zdobywaliście złoto przy pustych trybunach.
Jakub POPIWCZAK:- Oglądałem telewizję i natknąłem się na powtórkę meczu Ligi Narodów, w którym Polska mierzyła się z Holandią na pustym Stadionie Śląskim. Pomyślałem sobie, że to wspaniałe, że mogliśmy wrócić do prawdziwej sportowej rzeczywistości, czyli przeżywać emocje razem z kibicami. Nie ma co ukrywać, że jest to całkowicie coś innego. Bardzo się cieszę, że kibice dopisują, chcą razem z nami być i się cieszą. Chcą też razem z nami przeżywać te gorsze chwile. To wspaniale, że wracamy do własnej hali na trzeci mecz, bo u nas kibice są siódmym zawodnikiem. Mam nadzieję, że pomogą nam wygrać czwarte spotkanie i zaniosą nas do piątego spotkania.
Jeżeli wam się nie powiedzie, to czy zadowolicie się srebrem po takim sezonie?
Jakub POPIWCZAK: – Kilka lat temu mieliśmy kryzys. Teraz nasz klub jest budowany w ten sposób, aby w każdym sezonie grać i sięgać po najwyższe cele. Półfinał nikogo nie satysfakcjonuje. Wejście do finału jest ok, ale trzeba grać o wszystko. Na razie niczego jeszcze nie wygraliśmy. Myślimy tylko o złocie. Koncentracja, pokora i ciężka praca.
Na zdjęciu: Po wygranej w Kędzierzynie-Koźlu nieznaczną mentalną przewagę przed czwartym meczem ma Jastrzębski Węgiel.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus