ZAKSA Kędzierzyn-Koźle mistrzem Polski!

W czwartym spotkaniu finału Plus Ligi zespół Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonał 3:0 Jastrzębski Węgiel i zdobył złoty medal!


Jastrzębianie bardzo dobrze rozpoczęli mecz. Odrzucili rywala od siatki zagrywką, udanie bronili i zyskali kilka punktów przewagi (9:6). W pierwszych akcjach kędzierzynianie wyglądali na zdenerwowanych, ale bardzo szybko opanowali emocje i nie tylko dogonili rywala na po 10, ale zyskali – przy bardzo dobrej zagrywce Davida Smitha – dwa punkty przewagi. Chwilę później zatrzymany potrójnym blokiem został Jan Hadrava, a Aleksander Śliwka skończył kontrę z drugiej linii i zrobiło się 15:11 dla przyjezdnych. Teraz to gospodarze musieli gonić. Nie było to łatwe. Najpierw punkt udało się odrobić przy zagrywce Hadravy, a następnie – gdy serwował Toniutti – Śliwka posłał piłkę w aut.

Jastrzębianie zbliżyli się na punkt, ale to ciągle rywal był nieznacznie z przodu. Kamil Semeniuk posłał zagrywkę w aut i było 23:22 dla ZAKSY. Śliwka, w kolejnej akcji, znów nie trafił w boisko i po raz pierwszy od dłuższego czasu był remis. Kędzierzynianie zdobyli jednak piłkę setową i od razu ją wykorzystali. Po kąśliwej zagrywce Rejny, Tomasz Fornal dostał wysoką piłkę za skrzydło i został zablokowany.

Od początku drugiej odsłony trwała wymiana ciosów. Ale aż trzy z rzędu wygrane kontry ZAKSY spowodowały jednak, że zespół ten objął prowadzenie 10:6. Chwilę później Łukasz Kaczmarek zablokował Fornala i sytuacja JW stała się bardzo poważna. Na domiar złego dla gospodarzy Jurij Gładyr posłał atak w aut i kędzierzynianie mieli na swoim koncie dwa razy więcej punktów od rywala. Goście byli zatem w komfortowej sytuacji. Trener Nicola Giolito próbował ratować sytuację zmianami, ale niewiele one wnosiły. Zdjął z parkietu nawet Gładyra, który opuszczał boisko wyraźnie niezadowolony.

Jastrzębianie nie mieli po swojej stronie żadnych argumentów, by chociaż spróbować pogonić za rywalem. Wyraźnie przygaszeni „pomarańczowi”przegrali kolejną akcję na siatce i ZAKSA prowadziła już 18:10. Proste pomyłki w każdym elemencie gry zadecydowały o tym, że set przez gospodarzy został przegrany wysoko. Takie partie w tej rywalizacji wcześniej się zdarzały, ale ta oznaczała, że zespół z Kędzierzyna-Koźla od mistrzostwa Polski dzieli już tylko jedna wygrana odsłona.

Chcąc pozostać w grze najpierw w tym spotkaniu zespół z Jastrzębia-Zdroju musiał radykalnie poprawić swoją grę. Początek odsłony należał do Rafała Szymury, który posłał m.in. dwa asy serwisowe. Dzięki temu po raz pierwszy od początku spotkania jastrzębianie prowadzili (9:7). ZAKSA wiedziała, że na więcej rywalowi pozwolić nie może. As Semeniuka oznaczał 13:12 dla przyjezdnych. Chwil później sędziowie bardzo długo sprawdzali błąd po stronie JW. Koszulka jednego z jastrzębian musnęła siatkę, ale ostatecznie – po długich dyskusjach – przyznano punkt gospodarzom.

Świetny w tym secie Szymura znów posłał asa i nadal toczyła się wyrównana gra. Po ataku rybniczanina z drugiej linii było po 16. Żaden z zespołów nie mógł odskoczyć, ale każdy zdobyty punkt przybliżał ZAKSĘ do sukcesu. Punktowa zagrywka Łukasza Kaczmarka oznaczała 20:18 dla gości. Jastrzębianie walczyli, starali się przeszkodzić rywalowi, Szymura miał piłkę na po 22, ale nieznacznie się pomylił. Chwilę później Rejno zaserwował asa i już tylko dwa „oczka” dzielił zespół z Kędzierzyna-Koźla od mistrzostwa Polski. Co było dalej? Hadrava nie trafił w boisko. Pierwszego meczbola jastrzębianie jeszcze obronili. Chwilę później Gładyr zaserwował kilka metrów w aut i to oznaczało, że ZAKSA zdobyła mistrzostwo Polski. W finale play off pokonała Jastrzębski Węgiel 3:1.

Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 17:25, 21:25)

JASTRZĘBIE: Toniutti, Fornal, Gładyr, Hadrava, Clevenot, Wiśniewski, Popiwczak (libero) oraz Szymura, Tervaporti, Boyer. Trener Nicola GIOLITO.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz, Semeniuk, Smith, Kaczmarek, Śliwka, Rejno, Shoji (libero). Trener Gheorghe CRETU.

Sędziowali Paweł Burkiewicz i Maciej Twardowski (obaj Kraków). Widzów 3100.

Przebieg meczu

I: 10:8, 11:15, 18:20, 23:25.
II: 10:6, 9:15, 12:20, 17:25.
III: 10:9, 14:15, 18:20, 21:25.


Fot. Łukasz Laskowski / PressFocus