ZAKSA prawie w połowie drogi do rekordu

Pierwsze miejsce w tabeli, 7 wygranych, 20 punktów i tylko cztery stracone sety – ZAKSA po raz kolejny znakomicie wchodzi w sezon. Do rekordu z poprzednich rozgrywek jednak jeszcze trochę brakuje. Wówczas licznik zwycięstw zatrzymał się na 17. Z kolei w sezonie 2016/17 było 13 wygranych w 14 kolejkach, a w 2015/16 – sześć triumfów w sześciu pierwszych meczach.

Nagroda za stabilizację

Skąd tak wysoka dyspozycja już na starcie rozgrywek? ZAKSA stawia na stabilność i konsekwencję. Nie robi się co roku kadrowej rewolucji, trzon zespołu jest ten sam od kilku lat. Za rozegranie odpowiada Benjamin Toniutti. Francuz to prawdziwy „czarodziej” na tej pozycji.

Potrafi wymyślić coś niekonwencjonalnego nawet w bardzo trudnych sytuacjach, gdy musi wystawiać, będąc kilka metrów od siatki. Uchodzi za jednego z najlepszych rozgrywających świata. Gra w defensywie to z kolei domena libero Pawła Zatorskiego.

Z zadania przyjęcia zagrywki bez zarzutu wywiązują się też Belg Sam Deroo oraz Aleksander Śliwka. Obaj także świetnie radzą sobie w ataku, mocno wspierając w tym elemencie Łukasza Kaczmarka. Są znakomicie wyszkoleni technicznie, przez co bardzo trudno ich zatrzymać. Nie atakują mocno, ale często obijają blok rywali, stosują kiwki i techniczne sztuczki. A przy tym jeszcze dysponują bardzo mocną zagrywką. Kaczmarek wnosi z kolei moc. Wraz z Śliwką to jedyni nowi w „szóstce” ZAKSY. Nic więc dziwnego, że zgraniem i zrozumieniem ZAKSA bije inne zespoły na głowę. – Trzon zespołu jest utrzymywany z roku na rok i to jest chyba klucz do zwycięstw. Mamy również naprawdę bardzo fajnie dobraną drużynę charakterologicznie. Bardzo dobrze się rozumiemy na boisku i poza nim – zapewnił Łukasz Kaczmarek, atakujący zespołu z Opolszczyzny.

Stracony punkt

Siłą ZAKSY jest też równa gra. – Nie pozwalamy sobie na dłuższe serie czy straty punktowe. Najważniejsze, że wygrywamy, bo wtedy łatwiej się gra i trenuje – zauważył Mateusz Bieniek, środkowy ZAKSY.

Kędzierzynianie dopiero w ostatniej kolejce stracili pierwszy punkt. Wprawdzie Asseco Resovia zajmuje ostatnią pozycję i nie wygrała nawet meczu, ale to drużyna o ogromnym potencjale i gdy wyjdzie z kryzysu powinna bić się o medale. A że tak się stanie, gwarantują Piotr Schulz, Mateusz Mika, Bartłomiej Lemański, Luke Perry, Thibault Rossard czy Rafał Buszek. To aktualni lub byli reprezentanci swoich krajów. – Choć grała pierwsza z ostatnią ekipą, było to dla nas trudne spotkanie. Resovia gra coraz lepiej i możemy być naprawdę zadowoleni, że wyszarpaliśmy te dwa punkty – przekonywał Kaczmarek.

Pamiętają o poprzednim roku

Mimo serii zwycięstw, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników ZAKSY, Paweł Zatorski zapewnił, że nikt w drużynie nie popadł w samozadowolenie. Do mistrzostwa Polski, a to jest głównym celem, droga jest jeszcze daleka i wyboista. – Oczywiście, cieszymy się, że gramy stabilnie. Nie chcemy jednak zawracać sobie głowy serią zwycięstw. W zeszłym roku też mieliśmy piękną serię, ale skończyła się ona przed Pucharem Polski i klapą w samym turnieju Pucharu Polski. Na koniec sezonu też nie było, tak jak marzyliśmy – przestrzegł przed przypisywaniem ZAKSIE kolejnych trofeów.