Żal straconej szansy

Druga porażka Polek w mistrzostwach. W starciu z Turcją zostawiły na parkiecie mnóstwo zdrowia i mimo heroicznej walki przegrały po tie-breaku.


Losy awansu do drugiej fazy turnieju w „polskiej” grupie zostały rozstrzygnięte wcześniej. Zarówno Polki, jak i Turczynki znalazły się w gronie czterech najlepszych ekip, co nie znaczy, że nie miały o co grać. Stawka starcia była ogromna, bo jego wynik był zaliczany do kolejnej rundy, a po przegranej naszej drużyny z Dominikaną kolejna, ewentualna porażka znacznie ograniczyłaby ich szansę awansu do ćwierćfinału.

Mecz lepiej jednak rozpoczęły Turczynki. Grały spokojniej, dokładniej i skuteczniej. Biało-czerwone wydawały się być zdeprymowane. Długo nie potrafiły złapać rytmu. Przegrywały już nawet 5:11. Gdy spadło z nich wreszcie napięcie, okazało się, że rywalki – trzecia siła w Europie – nie są bezbłędne, że pod presją też się gubią. Polki rozpoczęły odrabianie strat. Joanna Wołosz kapitalnie współpracowała ze środkową  Agnieszką Korneluk. Ataki z krótkiej tej drugiej były skuteczne i efektowne. Na skrzydłach swoje robiły z kolei Magdalena Stysiak oraz Olivia Różański. Przy stanie 15:18  nasze siatkarki wywalczyły siedem kolejnych punktów. Emocje a tym się jednak nie zakończyły. Po serwisach rezerwowej Meryem Boz był remis 22:22. Ostatnie słowo należało jednak do biało-czerwonych.

W następnych partiach emocji i walki nie brakowało. Kolejne długie akcje wywoływały u trenerów skoki ciśnienia grożące wylewem, a u kibiców euforię lub rozpacz. Gra toczyła się punkt za punkt, a siatkarki heroicznie walczyły o każdą piłkę. W końcówce drugiego i trzeciego seta górą były jednak Turczynki. Kluczowe okazywały się akcje Edy Erdem Dundar ze środka, zwłaszcza z obiegnięcia oraz Hande Balafin na skrzydłach. Nasze zawodniczki nie potrafiły ich zatrzymać.

Mimo przegranych dwóch setów nasze zawodniczki nie złożyły broni. Do walki pociągnęła je Stysiak. Znów jak w transie grała też Różański, a w defensywie uwijały się Zuzanna Górecka i Maria Stenzel, podbijając mnóstwo piłek. Polki prowadziły od początku. Było już nawet 19:13. Rywalki jeszcze raz poderwały się do walki. Doszły naszą ekipę na trzy „oczka” (17:20). Końcówka to jednak popis naszego zespołu. Zagrał wręcz perfekcyjnie. Blokiem zatrzymały główne „strzelby” Turcji, Baladn oraz Karakurt. Wielką rolę odegrała też Górecka. W ataku piłek nie dostawała, ale nie dała się złamać w przyjęciu zagrywki, dokładnie dogrywając piłkę do rozgrywającej.

Mecz rozstrzygnął tie-break. Emocji w nim było co niemiara. Turczynki uciekły już na cztery punkty. Polki walczyły do końca. Przy stanie 8:10 zaatakowała Różański. Polki już cieszyły się z punkty, gdy sędzia zdecydował, ż piłka wylądowała poza polem gry i przyznał punkt rywalkom. Szkoleniowcy naszej drużyny  od razu zażądali challenge. Niestety, poprosili o sprawdzenie czy piłka trafiła w boisko, zamiast o dotknięcie jej przez blokujące. Piłka faktycznie wylądowała na aucie. Za to powtórka akcji wyświetlona na telebimie, pokazała, że Turczynka dotknęła piłki w bloku. Przy protestach naszych zawodniczek i kibiców arbitrzy nie zmienili decyzji. Turczynki już do końca nie wypuściły szansy na wygraną.

Polska – Turcja 2:3 (25:2, 23:25, 22:25, 25:18, 11:15)

POLSKA: Wołosz (1), Korneluk (15), Górecka (4), Stysiak (31), Różański (21), Witkowska (3), Stenzel (libero) oraz Szlagowska (1), Wenerska, Gałkowska (3), Alagierska-Szczepaniak (1). Trener Stefano LAVARINI.

TURCJA: Ozbay (2), S. Sahin (10), Erdem (14), Karakurt (22), Baladin (13), Gunes (11), Akoz (libero) oraz Boz (2), Cebecioglu (2), E. Sahin, Ismailoglu. Trener Giovanni GUIDETTI.

Przebieg meczu
I: 5:10, 12:15, 20:18, 25:22
II: 10:8, 14:15, 18:20, 23:25.
III: 10:9, 14:15, 18:20, 22:25.
IV: 10:6, 15:10, 20:17, 25:18
V: 5:4, 6:10, 11:15.

Bohaterka – Ebrar KARAKRT.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus