Zamiast młodzieży zagraniczny zaciąg

Miało być stawanie na młodzież, a póki co jest spory zagraniczny zaciąg.


Wydawało się, że po wygraniu ważnego meczu z Koroną w Kielcach w 10. kolejce ekstraklasy zabrzanie dostaną wiatru w plecy i mimo zmian w składzie poradzą sobie dobrze w kolejnych grach. Niestety, postawa górniczej jedenastki to w bieżącym sezonie sinusoida, raz jest bardzo dobrze, a zaraz potem źle.

Brakuje młodzieżowego zaplecza

Póki co „górnicy” są na 13 miejscu w ligowej tabeli z 13 punktami na koncie. Nad trzecią od końca Koroną mają dwa punkty przewagi. W zanadrzu jeszcze zaległy mecz z 2. kolejki z Lechią w Gdańsku 18 listopada – dwa dni przed mundialem, ale tam łatwo nie będzie, bo jedenastka z Pomorza wszystkiego w lidze pewnie nie będzie przegrywała.

W ostatnim spotkaniu z lubinianami rzucało się w oczy jedno. W wyjściowym składzie zabrzan było tylko 4 Polaków. To młodzieżowiec Kryspin Szcześniak, Paweł Olkowski, Robert Dadok i Piotr Krawczyk. U „miedziowych” te proporcje były odwrotne, jak chciałoby się powiedzieć za czasów Marcina Brosza na początku jego pracy w Zabrzu, a mianowicie 8 polskich graczy, w tym aż czterech młodzieżowców: Kacper Bieszczad, Bartłomiej Kłudka, Łukasz Łakomy i Rafał Adamski. Dodajmy, że cały kwartet grał więcej niż przyzwoicie.

Według statystyk ekstrastats.pl średnia Polaków w Górniku w wyjściowej jedenastce to 5,33. Sytuuje to 14-krotnego mistrza Polski w połowie stawki. Najmniejszą średnią naszych graczy w lidze w podstawowym składzie ma Miedź (3,44) i Raków (3,67). Najwięcej graczy rodzimego chowu w Stali, bo aż 9,40 i wspomnianym Zagłębiu 8,10.

A gdzie te czasy, kiedy Górnik brylował w klasyfikacji Pro Junior System? Wygrał ją zresztą w 2018 roku, a w kolejnym sezonie była druga lokata. Teraz? Zabrzanie są na odległym 10 miejscu. Prowadzi póki co Cracovia przed lubinianami. Trzecia jest Legia, czwarty Lech, a piąty Piast.

Lepiej pod tym względem nie będzie. Mówił o tym po ostatnim meczu trener Bartosch Gaul. – Czy brakuje tego zaplecza młodzieżowego? Myślę, że tak. Interesuję się oczywiście tym, co dzieje się w klubie czy w innych akademiach. Wiem, jaką Zagłębie wprowadziło strukturę w swojej akademii, ile tam władowali w infrastrukturę. To może być przykładem dla nas. Teraz mają warunki, żeby z tego korzystać, że mają takich młodzieżowców z taką jakością. To musi być też plan dla nas na przyszłość. Zagłębie na pewno można pochwalić za tą pracę, bo to wszystko tam przygotowywali.

Teraz mają pożytek z tego. To się nie da tak, że teraz powiemy sobie, że stawiamy do gry młodzieżowców. Tak się nie da, bo to musi być odpowiednio przygotowane i zorganizowane. Ile czasu to zajmie? Rok dwa to za szybko. Może trzy, a może nawet pięć lat. Tak trzeba uczciwie powiedzieć. To musi być poukładane: struktura, baza, komunikacja. Pierwsze kroki do przodu mamy, bo z Łukaszem Milikiem [dyrektor Akademii Górnika – przyp. red.] mam dobry kontakt, dużo rozmawiamy. Mamy Akademię, mamy dużo zawodników, ale żeby to rozwinąć, to trzeba w to włożyć wiele pracy – mówi szkoleniowiec górniczego zespołu.

Tą drogą chcą iść

A jak to wygląda w Zagłębiu? – Nie zachłystujemy się tymi ostatnimi wygranymi, bo to dopiero początek. Co do tych naszych młodych graczy, to nie obawiam się ich wprowadzać do pierwszej drużyny. Teraz mamy taki owoc w odbudowie tego nowego Zagłębia. Mamy ambicje, żeby tych naszych młodych zawodników wprowadzać do drużyny i budować to wszystko po swojemu. Nie wszystko to jeszcze wychodzić, jakbyśmy chcieli.

Z Górnikiem mieliśmy w wyjściowej jedenastce czerech młodzieżowców, a dla wszystkich z nich jest to pierwszy sezon w ekstraklasie. Trudno oczekiwać, żeby nie mieli wahań i żebyśmy mieli mecz pod pełną kontrolą przez 90 minut. Tą drogą chcemy jednak iść – podkreśla doświadczony trener jedenastki z Lubina Piotr Stokowiec.

LICZBA

8

ZAGRANICZNYCH zawodników wzmocniło latem Górnika. To dwóch Niemców: Kevin Broll i Jonatan Kotzke, dwóch Słoweńców: Blaż Vrhovec i Amadej Marosa. Dwóch piłkarzy z północy kontynentu, Fin mający szwedzkie korzeni Richard Jensen i Emil Bergstroem – trzykrotny reprezentant Szwecji, a także Japończyk Kanji Okunuki i Robin Kamber. Szwajcar póki co więcej minut ma na boiskach III ligi niż w ekstraklasie.


Fot. Tomasz Folta/PressFocus