Zanosi się na skandal

Maroko grozi bojkotem Mistrzostw Narodów Afryki, które za niewiele ponad tydzień rozpoczynają się na boiskach Algierii.


Dokładnie miesiąc temu cały arabski świat, od Maroka po Półwysep Arabski i sam Katar, gdzie odbywał się mundial, trzymał kciuki za marokańskie „Lwy Atlasu”, które sensacyjnie eliminowały kolejnych rywali, żeby w końcu wywalczyć historyczny awans do półfinału mistrzostw świata.

Dla lokalnych graczy

Miodowy miesiąc skończył się zanim tak na dobre się rozpoczął. Teraz głośno o sąsiedzkim konflikcie na linii Maroko – Algieria. O co chodzi? 13 stycznia na czterech stadionach w Algierii, w stolicy Algierze, Oranie, Konstantynie i Annabie rozpoczynają się VII Mistrzostwa Narodów Afryki (nie mylić z rozgrywanym od 1957 roku prestiżowym Pucharem Narodów Afryki). W African Nations Championship (CHAN) mogą grać zawodnicy, którzy na co dzień występują tylko w afrykańskich klubach, a nie za granicą. Wiemy, jak wyglądają kadry reprezentacyjnych drużyn na Puchar Narodów czy – jak to było na MŚ w Katarze – gdzie w kwintecie afrykańskich przedstawicieli zdecydowanie dominowali gracze, którzy na co dzień występują w najlepszych europejskich klubach.

W 26-osobowym składzie mistrza kontynentu, Senegalu, nie było ani jednego gracza z miejscowego klubu. Ghana i Kamerun miały po dwóch graczy z lokalnych klubów, z kolei Walid Regragui do kadry Maroka włączył trzech graczy Wydad Casablanca, z którymi w maju sięgnął po wygraną w afrykańskiej Lidze Mistrzów. Na tym tle wyróżniała się tylko Tunezja. „Orły Kartaginy” miały aż ósemkę miejscowych graczy z Esperance czy Club Africain.

W tej sytuacji CAF, czyli Afrykańska Konfederacja Piłkarska, wymyśliła dodatkowe zawody dla graczy wyłącznie z afrykańskim rodowodem. Pierwsza edycja odbyła się w 2009 roku. Wygrała wtedy DR Konga, która powtórzyła sukces 6 lat temu. Dwie ostatnie edycje Mistrzostw Narodów Afryki (CHAN) wygrało Maroko, które i teraz jest głównym kandydatem do zwycięstwa, tyle że nie wiadomo, czy w Algierii zagra. O co chodzi?

Polityczne tło

Granica pomiędzy Marokiem i Algierą od blisko 30 lat jest zamknięta z powodu konfliktu. Już w 1963 roku doszło do wojny piaskowej. Konflikt między tymi krajami odżył w połowie lat 70., gdy Algieria wsparła Front Polisario z Sahary Zachodniej toczący wojnę z marokańskim rządem – wówczas wojska algierskie stoczyły z armią marokańską bitwę o Amgalę z udziałem kilkuset żołnierzy. Z kolei w sierpniu zeszłego roku Algieria zerwała stosunki dyplomatyczne z sąsiadem. Powód? Rząd w Algierze oskarżył Maroko o posługiwanie się szpiegowskim oprogramowaniem Pegasus do inwigilacji algierskich polityków, a także o straszne i dewastujące pożary, które nawiedziły kraj. Zginęły w nich dziesiątki osób.

Teraz ma miejsce kolejna odsłona konfliktu, tym razem z futbolem w tle. Po zerwaniu stosunków dyplomatycznych Algieria nie zezwala Maroku na bezpośredni lot reprezentacji złożonej z graczy występujących w tamtejszych kubach na turniej do swojego kraju z powodu zamknięcia swojej przestrzeni powietrznej dla marokańskich samolotów, Royal Air Maroc nie może przetransportować graczy z Rabatu do Konstantyny, gdzie w grupie C Marokańczycy mają rywalizować z Sudanem, Madagaskarem i Ghaną. Kłopoty z wyjazdem mają też marokańscy dziennikarze.

Libia – jedna z 18 krajowych reprezentacji, która zagra w Algierii – stanęła w obronie Maroka i też grozi bojkotem imprezy. Za Royal Moroccan Football Federation stoją też futbolowe związki Egiptu, Tunezji, Kamerunu oraz Ugandy. Nie wiadomo, jak cała awantura się zakończy. Czasu jest mało, bo inauguracja CHAN już 13 stycznia.


Na zdjęciu: Świetnie spisujący się na mundialu Yahia Attiyat Allah z Wydad może zagrać w Mistrzostwach Narodów Afryki. Ale czy Maroko tam wystąpi?

Fot. PressFocus