Zapolnik: Brakuje nam szczęścia

Michał ZICHLARZ: Z remisu ze Śląskiem nie jesteście chyba zadowoleni, prawda?

Kamil ZAPOLNIK: – Nie ma ukrywać, że chcieliśmy to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść, tak że ten mecz trzeba rozpatrywać w kontekście dwóch straconych, a nie jednego zdobytego punktu.

Zaliczył pan asystę przy trafieniu Jesusa Jimenza, a niewiele zabrakło też do gola, po efektownym uderzeniu pietą w brazylijskim stylu…

Kamil ZAPOLNIK: – To był sytuacyjny strzał. Nawet nie widziałem, jak ta piłka leciała, bo stałem tyłem do bramki. Chłopaki mówiły, że „szła” w światło bramki, ale obronił ją bramkarz. Szkoda, szkoda że nie wpadło, bo tego szczęścia trochę nam brakuje, tym bardziej, że była to przecież końcówka spotkania, a wiadomo, te punkty są nam bardzo potrzebne.

W drugiej połowie nie brakowało ostrych starć i przepychanek na boisku. Z czego to wynikało?

Kamil ZAPOLNIK: – Zawodnicy Śląska trochę prowokowali, bo po co robić coś takiego, że jest faul, a ich zawodnik biegnie przez pół boiska do sędziego. Nie powinno się tak postępować. To prowokowanie i niepotrzebna rzecz. Jest faul, karta, a tak robi się zamieszanie i są niepotrzebne emocje.

Czego zabrakło, że wygrać z jedenastką z Wrocławia?

Kamil ZAPOLNIK: – To ciężkie pytanie. Po meczowej analizie wyjdzie, że pewnie wszystkie po trochu. Że przy straconych bramkach każdy mógł się lepiej zachować, a w sytuacjach podbramkowych też mogło być inaczej. Na gorąco ciężko coś powiedzieć. Może brakowało też trochę szczęścia, bo te piłki po strzałach zawodników Śląska dwa razy od słupka wpadały do naszej bramki. Mam nadzieję, że w końcu to szczęście uśmiechnie się także do nas.

 

Na zdjęciu: Kamil Zapolnik za liczył asystę w meczu Górnika ze Śląskiem.