Sam sobie pomógł

26-letni piłkarz trafił do Zabrza w ostatnim dniu letniego okienka transferowego z GKS Tychy. Jesienią grał często, zaliczył 13 występów, był zawodnikiem pierwszego wyboru dla sztabu szkoleniowego Górnika. Zimowe wzmocnienia sprawiły, że znalazł się w głębokiej rezerwie. Ostatnio mało co grał. Szansę dostał w niedzielnym meczu z Arką, gdzie wystąpił w wyjściowym składzie na prawej pomocy i to właśnie jego efektowne trafienie głową, po świetnie rozegranym rożnym przez Waleriana Gwilię, dało zabrzanom cenną wygraną 1:0.

Dał sygnał trenerowi

– Zaczaiłem się na tę piłkę na 20-22 metrze. To było jednak wszystko ćwiczone na treningach. Analizowaliśmy zespół Arki w grze i przy stałych fragmentach, tak, że jest to praca i sztabu szkoleniowego i nasza, bo każdy z nas miał zadania, żeby ściągnąć tych zawodników przeciwnika w grze pod swoją bramką 1 na 1 na bliższy słupek. Wykorzystaliśmy to, co trenerzy mówili nam przez cały tydzień. Sporo czasu poświęcają na analizę, żeby wyłapać to, jak gra rywal. Próbowaliśmy zaskoczyć Arkę ze stałych fragmentów, tutaj upatrywaliśmy swojej szansy i teraz tylko trzeba się cieszyć, że tak to wyszło. Takie gole cieszą podwójnie – podkreśla Zapolnik, dla którego trafienie z Arką było numerem 2 w tym sezonie w ekstraklasie.

Ambitny piłkarz z Białegostoku jak mało kto zasłużył sobie na słowa pochwały i uznania. – O ten skład walczyłem od początku okresu przygotowawczego. Zimą przyszło wielu nowych chłopaków, pojawiła się konkurencja. Na początku trener na mnie nie stawiał, miał inną opcję. Ja robiłem swoje. Dawałem sygnały w meczach rezerw. Nie miałem obowiązku na te mecze chodzić, ale chciałem sam dla siebie, żeby wybiegać, żeby być w rytmie meczowym. Wielu zawodników, w tym i ja chce grać, żeby być gotowy na ten moment, kiedy dostanie się szansę. Akurat w moim wypadku ta szansa przytrafiła się w meczu z Arką. Robię wszystko, żeby pomóc sobie i drużynie – zaznacza.

– Kamil bardzo mocno pracował i dawał sygnały, grając w drugim zespole, że jest gotowy i chce pomóc. Sam zapracował sobie na tę szansę i ją wykorzystał. Niezmiernie się z tego cieszymy – mówi Marcin Brosz, trener Górnika.

Marciniak: To kryminał!

Chce grać więcej

Teraz piłkarz liczy na to, że będzie częściej wybiegał na murawę w podstawowym składzie, tym bardziej że kontuzjowana jest dwójka zagranicznych skrzydłowych: Grek Giannis Mystakidis i Ishmael Baidoo z Ghany.
– Na to liczą. Każdy zawodnik, który miał kłopoty z graniem, grał niewiele w pierwszym składzie jak ja, chce się na tym boisku pojawiać jak najczęściej. Liczę na to, że będę występował, ale łatwo nie będzie, bo na każdym treningu trzeba udowadniać swoją wartość. Tak samo jest oczywiście potem w meczu. Nie składam broni i walczę o pierwszy skład – mówi.

W Zabrzu, po dwóch wygranych z rzędu ze Śląskiem i Arką, mogą trochę odetchnąć, ale o spokoju nie może być mowy. – W tej grupie przegrywasz, jeden mecz, a zespoły z dołu wygrywają i znowu wszystko się miesza. Szybko można tę przewagę stracić i szybko też doskoczyć do tego 9. miejsca. O jakimś rozluźnieniu nie może być mowy. Przed meczem z Arką wiedzieliśmy, że taka wygrana wiele nam pomoże. Tak że cieszymy się ze zwycięstwa, ale już patrzymy uważnie w przyszłość, bo jedna kolejka w tej grupie spadkowej wszystko może zmienić i później znowu są niepotrzebne kalkulacje – mówi Zapolnik.

Pierwszy kogut od pana Stasia

W czwartek wieczorem zabrzanie ponownie grają ze Śląskiem. Ponownie, bo 13 kwietnie po bramce Jesusa Jimeneza w końcówce wygrali tam 1:0.

– Ze Śląskiem dopiero co graliśmy. Jak będzie teraz? Ten mecz może wyglądać podobnie jak ten, który rozegraliśmy w niedzielę z Arką. Wrocławianie przegrali ostatnio z Koroną, to na pewno korzystny rezultat dla nas, ale nie ma co na to tak patrzeć. Trzeba spoglądać wyłącznie na siebie. Jest mniej czasu na przygotowania, ale damy radę. Teraz najważniejsza jest odpowiednia regeneracja, bo na jakiś trening nie ma za bardzo czasu. Trzeba się pozbierać, a w środę już jedziemy do Wrocławia. Taki wynik, jaki padł tam ostatnio, na pewno byłby mile ponownie przez nas widziany – podkreśla Zapolnik, który po niedzielny meczu otrzymał dorodnego koguta od kibica numer 1 Górnika Stanisława Sętkowskiego.

– To pierwszy kogut od pana Stasia. Miejmy nadzieję, że nie ostatni. Co z nim zrobię? Oddam panu Stasiowi. On już wie, co z nimi robić. Potem dostarcza nam je w innej postaci. To bardzo miły gest – mówi z uśmiechem piłkarz Górnika.

 

Na zdjęciu: Kamil Zapolnik (z lewej) okazał się bohaterem meczu z Arką.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ