Ostatni akt sezonu

Odbieraliśmy już brąz u siebie na hali, ale byłoby też bardzo miło zrobić to na terenie rywali – przyznał Dawid Konarski, kapitan „Jurajskich rycerzy”, przed decydującym starciem w Rzeszowie.


Przed nam ostatni akt sezonu w ekstraklasie. Asseco Resovia podejmuje Aluron CMC Wartę Zawiercie (godz. 20.30). Stawką spotkania jest brązowy medal i prawo gry w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.

Zgodnie z przewidywaniami rywalizacja rzeszowsko-zawierciańska jest bardzo wyrównana. Po czterech meczach jest remis. W ostatnim spotkaniu w Zawierciu „Jurajscy rycerze” byli już nad przepaścią. Przegrywali w setach 0:2 i mało kto wierzył, że są w stanie odwrócić losy meczu. Prezentowali się bowiem bardzo źle i nic im nie wychodziło. Niedokładnie przyjmowali i mylili się w ataku.

– W dwóch pierwszych setach było bardzo trudno. W pierwszym męczyliśmy się potwornie w przyjęciu i ataku. Drugi wyglądał podobnie, ale jego końcówka dodała nam dobrej energii. Wtedy odrobiliśmy kilka punków, „złapaliśmy breaki”. Trzecią partię zaczęliśmy jednak od zera. Jestem dumny z drużyny i z tego jak zagrała. Wróciliśmy po słabym początku, kiedy mogło się wydawać, że już nic się tutaj nie wydarzy i za chwilę będzie koniec sezonu. Nakręciliśmy się wygranym trzecim setem, dołożyliśmy potem kolejnego i walczyliśmy, żeby doprowadzić do tie-breaka – tłumaczył Dawid Konarski w rozmowie z klubowymi mediami.

– Nie pierwszy raz zdarzyło się, że dostawaliśmy przez dwa sety lanie i wychodziliśmy na trzeciego, wracając do gry. To nie jest jednak łatwe w tej części sezonu, kiedy każdy jedzie już na resztkach paliwa. Pokazaliśmy duży charakter i serducho – dodał.

Wtórował mu Bartosz Kwolek, przyjmujący Aluronu CMC Warty.

– Jeden set dzielił nas od tego, by zakończyć tę rywalizację i zostać z… „burakiem”. Dostaliśmy potężnego gonga. Dobrze, że zresetowaliśmy głowy. Nie mieliśmy nic do stracenia. Było przecież 1-2 w serii i 0:2 w setach – obrazowo przedstawiał sytuację.


Czytaj także:


W decydującym spotkaniu trudno wskazać faworyta. Obie drużyny znają się bowiem już doskonale i niczym się raczej nie zaskoczą. Także własna hala niekoniecznie musi być atutem. Zawiercianie w tym sezonie już dwa razy wygrali w Rzeszowie, w fazie zasadniczej i na początku walki o brązowy medal.

– Dobrze się nam tam gra. Poza tym ostatnim meczem zwykle było równo. Pojedziemy naładowani pozytywnymi emocjami. Ostatnie trzy sety to my wygraliśmy – podkreślił Kwolek.

– Zaczynamy od stanu 0:0, czas na ostatni mecz sezonu. Wygramy my albo oni. Musimy zagrać na naszym najlepszym poziomie. Wiemy, jak wygrywać na Podpromiu, bo zrobiliśmy to już dwa razy w tym sezonie i musimy spróbować zrobić to jeszcze raz. Jesteśmy zmęczeni, ale oni również. To ostatni mecz sezonu i musimy dać z siebie wszystko – stwierdził Santiago Danani, argentyński libero zawiercian.

Gospodarze też zapowiadają walkę do upadłego.

– Pozostało nam teraz tylko skoncentrować się, bo czasu na treningi już nie ma, i bić się do upadłego w tym ostatnim meczu. To na pewno będzie ostatnie spotkanie i trzeba dać wszystko, co się ma. Kto da z siebie maksa i będzie tak grał przez całe spotkanie, nie spuści w którymś momencie z tonu, ten będzie się cieszył z brązu – podsumował Fabian Drzyzga, rozgrywający Asseco Resovii.


RZESZÓW, wtorek 16 maja, godz. 20.30:
Asseco Resovia – Aluron CMC Warta Zawiercie

Transmisja Polsat Sport


Na zdjęciu: Przed nam ostatni akt sezonu w ekstraklasie. Dawid Konarski liczy na końcowy sukces.
Fot. Tomasz Kudala / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie nas oczywiście na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.