Zapraszamy na stadiony. Duch „Napoleona”

Konia z rzędem temu, kto wytypuje prawidłowy (konkretny) wynik w zbliżających się derbach Łodzi.


Takich wątpliwości nie będą mieli oczywiście sympatycy Widzewa i ŁKS-u, ale pojedynek zapowiada się naprawdę ekscytująco. Fakt, że lider ma 12 punktów przewagi nad lokalnym rywalem oraz atut własnego stadionu, niczego nie przesądza. Urok derbów ma to do siebie, że pada w nich tyle zaskakujących wyników, że aż głowa boli. Dlatego nie odważę się wskazać zwycięzcy, co najwyżej mógłbym postawić na… Tolka Banana. A tak serio – najchętniej powołałbym się na słowa śp. trenera Leszka Jezierskiego, który ŁKS prowadził cztery razy, zaś Widzewa dwukrotnie. Słynny „Napoleon” prowadząc ŁKS przeciwko konkurentowi „zza płota” raczył dziennikarzy wytrychem: „Punkty zostały w Łodzi”.

W niedzielę będzie podobnie, niewiadomą pozostaje tylko, na konto którego zespołu punkty trafią. Gwoli przypomnienia – piłkarze ŁKS-u w derbach Łodzi są niepokonani od 11 lat, w sześciu ostatnich pojedynkach odnieśli dwa zwycięstwa i czterokrotnie musieli zadowolić się remisem.

Podobny ciężar gatunkowy będzie miał mecz w Głogowie pomiędzy Chrobrym i Miedzią. Faworyta niby nietrudno wskazać, ale drużyna z Legnicy to przecież nie papież, który w Watykanie jest nie do ruszenia. O podwójnej motywacji ekipy Ivana Djurdjevicia chyba nie trzeba nikogo przekonywać.


Fot. Rafal Rusek / PressFocus