Zapraszamy na stadiony. Jaka droga dla Katowic?

Chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jeśli napiszę, że pierwotnie tytuł na wtorkowej okładce „Sportu” miał brzmieć „GieKSa na autostradzie”. Ostatecznie, redakcyjnie decydenci uznali, że bezpieczniejsza od autostrady będzie coś innego, dlatego stanęło na „GieKSa na dobrej drodze”.

Przezorność uzasadniona. Katowiczanie w środę mieli ruszyć po A4 w Małopolskę celem przejęcia fotelu lidera, a skończyło się na… rozkraczeniu na niepołomickich bramkach.

Bo też pierwszoligowa logika – jeśli w ogóle istnieje – jest bardzo zdradliwa. To, że GKS ma już za sobą starcia z bezpośrednimi rywalami w walce o awans, jeszcze niczego nie oznacza. Pozornie łatwiejszy rozkład jazdy, stojący pod znakiem meczów z zespołami z dolnej części tabeli, też może być pułapką.

Bytovia, Stomil, Podbeskidzie, Ruch, Tychy, Grudziądz, Łęczna… Kilka tych drużyn będzie miało nóż na gardle, a większość pewnie cofnie się, czekając na to, co do zaproponowania w ataku pozycyjnym mają katowiczanie. O tym, że w pierwszej lidze łatwiej bronić się i kontrować, niż kreować, nie trzeba nikogo przekonywać. GKS to nie Miedź Legnica, mająca w swoich szeregach kilku świetnie wyszkolonych technicznie Hiszpanów, dlatego droga na szczyt prawdopodobnie nie będzie ani jak autostrada, ani nawet dobra. To raczej droga przez mękę.