Zapraszamy na stadiony. Jeszcze nie raj

Zbyt szczecińska dla Warszawy, a dla Szczecina zbyt warszawska – śpiewała Katarzyna Nosowska z zespołu „Hey” w utworze „Cudzoziemka w raju kobiet”.


Za cudzoziemców nie tylko z racji znaczącego odsetka hiszpańskiej populacji w składzie może uchodzić w tym sezonie zaplecza elity ŁKS. Łodzianie byli zbyt pierwszoligowi dla ekstraklasy, a dla pierwszej ligi okazują się dotąd zbyt ekstraklasowi. 3 mecze, 9 punktów, 9 goli strzelonych i żadnego straconego… Filozofia miliona podań Wojciecha Stawowego, która poległa z kretesem w walce o ratowanie bytu na najwyższym szczeblu, niżej okazuje się idealna, mając ku niej wykonawców przewyższających ligowych rywali.


Czytaj jeszcze: Kort znów to zrobił

Na miejscu kibiców ŁKS-u, choć po środowej wyjazdowej wygranej w derbach nie jest to proste, usiłowalibyśmy jednak zachować chłodną głowę, pamiętając, że dotąd na rozkładzie mają jedynie: beznadziejnie dysponowaną w 1. kolejce Odrę, słaby i czekający na pierwszą bramkę Stomil, no i Widzew, którego fani przeżywają popandemiczną gehennę. Od momentu wznowienia w czerwcu rozgrywek, drużyna z czerwonej części Łodzi zanotowała 3 wygrane, 3 remisy i aż 9 porażek! Awans z II ligi był przypadkowy i zbudowany w głównej mierze na niemocy katowickiej GieKSy, czego dowodem jest start tego sezonu. Widzewiacy zamykają tabelę i nie zdobyli jeszcze punktu, podobnie jak zespoły z Nowego Sącza oraz Jastrzębia. Odplamiaczem dla kreślonych przez co większych pesymistów czarnych scenariuszy musi w tych ośrodkach być jedno. Jedno miejsce w strefie spadkowej.