Zapraszamy na stadiony. Kciuki za Skrę

Imponuje mi Skra. Nie trzeba mocno wgłębiać się w tajniki częstochowskiego futbolu, by zdać sobie sprawę, jak wiele ważą 4 punkty, które wywalczyła w pierwszych czterech kolejkach.


Niewysokie porażki w Kielcach (0:2) i Łodzi (2:3), wygrana w Rzeszowie oraz remis w Legnicy to zdecydowanie bilans dumy, a nie wstydu. Po sensacyjnym awansie małego klubu do I ligi słyszało się tu i ówdzie głosy, że gdzie ta Skra się pcha, że pokończyły się wypożyczenia i na chybcika wymienia pół zespołu, że za biedna, no i bez infrastruktury.

Zgoda – może i tak. Ale warto też spojrzeć na to z innej strony: prywatna spółka, która przed laty za prywatne środki postawiła sobie obiekt (potem oddając go w zarządzanie MOSiR-owi), w składzie napędzanym przez zawodników z regionu jak Nocoń czy Wojtyra i nieprzepłacanych (5-cyfrowe pensje to pod tym adresem utopia), wygrywając po drodze Pro Junior System, dotarła na zaplecze ekstraklasy, czyli w miejsce, o jakim marzy niejeden dużo zamożniejszy klub, będący w swoim mieście numerem 1, a nie kulą u nogi.

Dlatego trudno dziś nie życzyć Skrze dobrze, gdy rywalizuje ze znacznie bogatszymi zespołami, na stadionach, które do niedawna mogła sobie co najwyżej pooglądać w telewizji. I wypada jej także życzyć, aby znalazła swoje miejsce na zmodernizowanym miejskim obiekcie Rakowa, zamiast w nieskończoność przekładać swoje mecze i grać tylko w roli gości. Nawet jeśli mowa w miejscach znanych jej dotąd głównie z telewizji.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus