Zapraszamy na stadiony. Niezatapialni idą na dno

Na szczycie tabeli trwa walka o bezpośredni awans, w górnej połowie – o baraże, a na dole o przetrwanie.


Najbardziej zamieszany w nią jest Stomil Olsztyn, czyli klub, który jako jedyny spędził na zapleczu ekstraklasy całą ostatnią dekadę. Od 2012 roku występuje tu nieprzerwanie, rozegrał blisko 340 meczów, odniósł ponad 100 zwycięstw. Dorobił się przez ten czas z jednej strony łatki „brygady kryzys”, która przyciąga nieszczęścia i zwykle musi stawiać czoło różnym przeciwnościom, a z drugiej – miana ekipy niezatapialnej. W 2018 roku do utrzymania potrzebowała 15 punktów w sześciu ostatnich kolejkach i dokonała tego. W 2019 roku nawet nie była w stanie ustawić się do… zdjęcia na potrzeby „skarbu kibica”, prezentując skromną grupę zawodników ubraną w kominiarki, ale nawet w takich okolicznościach uniknęła degradacji.

Gdy potem klub przejął inwestor Michał Brański wydawało się, że nadchodzą lepsze czasy, ale częste nieporozumienia z miastem i marazm infrastrukturalny sprawił, że o kroku do przodu nie mogło być mowy. Teraz, na 3 kolejki przed końcem sezonu, kibice i działacze chodzą do radnych i prezydenta alarmując, że bez wsparcia nie dadzą rady, a drużyna do bezpiecznej strefy traci 4 punkty. Skra, Zagłębie, Puszcza – taki zestaw rywali w połączeniu z krótką lekcją historii powoduje, że Stomilu skreślić mimo wszystko dziś nie sposób. Może raz jeszcze pokazać, że jest niezatapialny.


Fot. Rafał Rusek/PressFocuss