Zapraszamy na stadiony. Obraz albo… pocztówka

Tłok w czołówce Fortuna 1. Ligi jest okrutny i nie podejmuję się wskazać w tej chwili dwóch szczęśliwców, którzy szerokim łukiem miną baraże o awans do ekstraklasy.


Przyznaję się bez bicia, że trzymam kciuki za jeden z walczących zespołów, głównie (chociaż nie wyłącznie) dlatego, że pracują w nim moi koledzy. Każdy ma prawo do chwili słabości, nieprawdaż? Pozostali „pazerni” konkurenci są mi raczej obojętni, więc w przypadku ich niepowodzenia na pewno nie będę rwał garściami włosów z głowy, nie bacząc na to, że wśród nich jest kilka klubów zasłużonych dla polskiego futbolu. Ale w futbolu nie ma miejsca na sentymenty, liczy się tylko tu i teraz.

Za kilka tygodni poznamy wszystkie odpowiedzi na nurtujące nas pytania, więc wystarczy uzbroić się w cierpliwość i czekać na rozwój wypadków. Liczę na to, że ten wyścig będzie pasjonujący do ostatniej prostej, może nawet z pewną dozą szaleństwa. Bez tego byłby równie ciekawy dla gapiów, jak stryczek bez wisielca.

Autentycznie współczuję tym drużynom, które zostaną zepchnięte do rowu na ostatniej prostej. Nie potrafię wyobrazić sobie, jak ogromne będzie rozczarowanie ich trenerów i zawodników, ale podejrzewam, że mogą poczuć się jak koneser malarstwa, któremu zamiast obiecanego obrazu Rembrandta lub Vincenta van Gogha przysłano pocztówkę z wakacji.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus