Zapraszamy na stadiony. Polkowicka pustka

Po weekendzie większość drużyn będzie już miało za sobą niemal 1/3 pierwszoligowego sezonu.


O ile na szczycie Widzew i Korona powolutku budują przewagę, o tyle dolna część tabeli – od miejsca nr 11 aż po samo dno – jest spłaszczona. Skoro nie wyłonił się żaden autsajder, możemy ostrzyć sobie zęby na zaciętą walkę o utrzymanie. Poprzedni weekend kończyliśmy ze strefą spadkową składającą się wyłącznie z przedstawicieli województwa śląskiego. Szukając poważnej kandydatury do degradacji, zerkam jednak trochę wyżej – na Górnika Polkowice. Beniaminek niby plasuje się nad kreską, ale niech nie umknie naszej uwadze pewien „szczegół” – 9 z dotychczasowych 10 meczów rozegrał u siebie.

Do końca sezonu czeka go jeszcze tylko 8 konfrontacji domowych, a dwa razy tyle – wyjazdowych. Z drugiej strony – może paradoksalnie to polkowiczanom pomoże? Rolę gospodarza przychodzi im pełnić na najpustszym stadionie spośród wszystkich na zapleczu ekstraklasy, a zainteresowanie futbolem w 22-tysięcznym dolnośląskim mieście wydaje się podobne niezależnie od tego, czy Górnik akurat gra w pierwszej lidze, czy „okręgówce”. W tym tygodniu pucharowy mecz z ekstraklasowym bądź co bądź imiennikiem z Łęcznej przyciągnął 300 osób, a klub tej pory na swojej stronie internetowej nie był w stanie podać pełnego składu (!). Za takie – nie bójmy się tego słowa – wizerunkowe dziadostwo i niechlujstwo trudno trzymać kciuki.


Fot. Rafal Rusek / PressFocus