Zapraszamy na stadiony. Radość poćwiartowana

Z lekkim zażenowaniem przyswajam kolejne odcinki sporu Zagłębie Sosnowiec vs. Patryk Małecki. Nie rozstrzygając o winie, bo ta pewnie jak zwykle leży gdzieś pośrodku, nasuwa się jedynie refleksja, że taka aferka mogła się zdarzyć wszędzie, a zdarzyła akurat tam.


Mogła się zdarzyć każdemu, a zdarzyła akurat Małeckiemu, na kolejny dowód jego krnąbrnego charakteru, choć przecież trzydziestka już dawno za pasem. Jeśli o sosnowiczanach robi się ostatnimi czasy głośno, to głównie w negatywnym kontekście.

Odkąd awansowali do ekstraklasy, rozegrali równo 100 meczów o ligowe punkty. Przegrali ponad połowę, bo 54, wygrywając raptem 25, co pokazuje, że kibice mają powody do zadowolenia nawet nie połowiczne, a… poćwiartowane. Tylko zbiegowi okoliczności, strefie spadkowej okrojonej do ostatniego miejsca, problemom GKS-u Bełchatów – odjęcia mu przed sezonem 2 punktów nie wyłączając – Zagłębie zawdzięcza fakt, że nadal losy utrzymania leżą w nogach zawodników.

Bo w górę tabeli nie ma co patrzeć – chyba tylko po to, by ujrzeć byłych trenerów: Artura Derbina bijącego się o ekstraklasę z Tychami, Dariusza Dudka niepokonanego od 17 spotkań w Sandecji czy Radosława Mroczkowskiego, wyprzedzającego sosnowiczan o 5 punktów w skazywanej na pożarcie Resovii. To wszystko, na czele z „Małecki Gate”, jakoś wpisuje się w przaśność trybun Stadionu Ludowego. A ZPS to jeszcze nie skrót od powstającego na Górce Środulskiej fantastycznego Zagłębiowskiego Parku Sportowego. Raczej… „Zagłębie Po Staremu”, chciałoby się rzec.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus