Zapraszamy na stadiony. Smutny krajobraz nad Brynicą

Wedle idealnego scenariusza, Zagłębie Sosnowiec powinno kończyć ten rok na nowym pięknym obiekcie, dobrej frekwencji, kręcić się w szerokiej czołówce I-ligowej tabeli z nadzieją na walkę o awans i dzięki temu przyciągać uwagę inwestorów, mając na pokładzie snajpera Szymona Sobczaka mierzącego w koronę króla strzelców.


Co z tego wyszło? Klub przy okazji ostatniego jesiennego meczu przed własną publicznością nie był w stanie określić oficjalnie, czy to pożegnanie Stadionu Ludowego, drużyna plasuje się w dolnej połowie stawki, pozycja trenera Artura Skowronka osłabła, a Szymon Sobczak został odsunięty od zespołu. Nie przesądzając tu o winie którejkolwiek ze stron, przegrali wszyscy. Latem Sobczak mógł zostać sprzedany do Wisły Kraków, ale sosnowiczanie nie chcieli stracić zawodnika, który w poprzednim sezonie zdobył 17 bramek.

Dziś Zagłębie nie ma pożytku z Sobczaka, Sobczak – satysfakcji z pobytu w Sosnowcu, a Wisła nie ma skutecznego napastnika. W ten smutny krajobraz wpisuje się wieść, że na ostatniej sesji rady miasta przegłosowano uchwałę o dokapitalizowaniu klubu milionem złotych na wrześniowe wypłaty, a na sugestię jednego z radnych, że to studnia bez dna, prezydent Arkadiusz Chęciński (cytat za „GW”) odparł: „Można złożyć wniosek o likwidację sportowej spółki. Nie widzę problemu. Nie będzie wtedy trzeba dofinansowywać sportu”. Taki to obraz Zagłębia na półmetku sezonu w momencie, gdy otwarcie nowej infrastruktury za pasem.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus