Zapraszamy na stadiony. Wisielczy nastrój

Nazwa tej rubryki od tygodnia znów brzmi jak pusty żart, a dziś jest ręcz karykaturalna, skoro nie mamy nawet za bardzo powodu, by zapraszać przed ekrany telewizorów czy komputerów, o stadionach nie wspominając.


W chwili zamykania tego wydania naszej gazety szczęśliwie nic nie wskazywało jednak na to, by coś miało stanąć na przeszkodzie w rozegraniu spotkania z perspektywy województwa śląskiego najciekawszego, czyli bratobójczego starcia GKS-ów z Tychów i Jastrzębia. W obozie tego drugiego nastrój zapewne jest wisielczy i nie ma mądrej odpowiedzi na pytanie, czy lepiej grać, czy nie grać… Jastrzębianie idą na jakiś rekord, nie wygrali 18 poprzednich ligowych spotkań. To suma wszystkich nieszczęść: zmiany trenera, sporych roszad kadrowych, głosach o problemach finansowych, wreszcie instalacji podgrzewanej murawy, wskutek której honory gospodarza przychodzi im pełnić w Wodzisławiu.


Czytaj jeszcze: Lada moment wrócą do treningów

Raz na czas wspomina się, że prowadząc Skrę Częstochowa, trener Paweł Ściebura przywitał się z II ligą sześcioma wyjazdowymi porażkami do zera, by po powrocie na własny stadion odpalić na dobre i uczynić z beniaminka ekipy (do dziś) groźnej dla każdego. Jastrzębianie powrót na swoje śmieci mają dopiero przed sobą, a w tabeli – mimo wszystko – plasują się nad kreską. Czyli jest na czym budować optymizm.


Fot. Rafal Rusek / PressFocus