Zapraszamy na stadiony. Zagłębie kroczy drogą Tychów

Skoro pierwszoligowa kolejka odbywa się w terminie reprezentacyjnym, to można być pewnym, że nie w całości.


Tradycja przekładania meczów tym razem dosięgła m.in. Zagłębie Sosnowiec. Zmierzy się z Chrobrym Głogów w innym terminie, dlatego istnieje teoretyczna szansa, że po 17 seriach gier wyrżnie o dno tabeli. To byłoby coś spektakularnie złego, a nawet jeśli się nie ziści, to niezmienny pozostanie fakt, że sosnowiczanie czwarty kolejny sezon walczą o utrzymanie. Dlatego z zainteresowaniem przyjąłem w tym tygodniu wieść o nominowaniu na stanowisko wiceprezesa klubu Arkadiusza Aleksandra, którego obowiązki mają m.in. pokrywać się z tymi charakterystycznymi dla dyrektora sportowego. Po latach obracania się we własnym towarzystwie w Sosnowcu wreszcie otwarto drzwi przed kimś z zewnątrz – i to realnie, a nie pod publiczkę, jak miało to miejsce w przypadku zakończonej już współpracy (?) z Robertem Podolińskim.

Aleksander w Nowym Sączu zdążył poznać pierwszą ligę od podszewki, Sandecja zawsze uchodziła w niej i uchodzi nadal za charakterną ekipę. Teraz ma pomóc, by nie spadło z niej Zagłębie. Na razie podąża ono drogą wytyczoną 7 lat temu przez GKS Tychy, który w przededniu otwarcia stadionu zleciał z hukiem i ostatecznie premierowy mecz o punkty na nowym obiekcie zagrał w 2015 roku drugiej lidze. Budując imponujący Zagłębiowski Park Sportowy można było zakładać wiele niespodzianek, jakie niosła inwestycja na Górce Środulskiej, ale na pewno nie taką. Ściągnięcie Aleksandra to właściwy krok ku temu, by do niej nie doszło.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus