Zapraszamy na stadiony. Zostawcie nam zabawkę

Po blisko trzech miesiącach odmrażamy pierwszoligową mini-rubrykę „Zapraszamy na stadiony”, choć tak naprawdę powinniśmy napisać „Zapraszamy przed ekrany”.


Ale z żadnym żalem, gdzie tam, a radością, bo – po pierwsze – wraca najbardziej nieprzewidywalna liga świata, liga zwana stylem życia, a po drugie – Polsat spełnił mokre sny setek jej sympatyków, zapewniając transmisje ze wszystkich dziewięciu meczów każdej kolejki. Ufamy, że tej zabawki po czasie pandemii dobry wujek Zygmunt nam nie skonfiskuje.

Czyż pierwsza liga może zaczynać się bardziej pierwszoligowo niż klasycznym dżemem w postaci popołudniowego starcia Puszczy (dowodzonej od X lat przez polskiego Thomasa Tuchela, czyli Tomasza Tułacza) z Chojniczanką, dla której będzie to pierwszy z serii siedmiu wyjazdów, przez co jej zawodnicy i trenerzy śmiało będą mogli służyć za recenzentów polskiej bazy hotelowej w dobie postpandemicznej?


Przeczytaj jeszcze: Sytuacja jest stabilna


Im niższy poziom, tym bardziej surowo, dlatego jesteśmy szalenie ciekawi, jak pierwszoligowcy poradzą sobie z piłkarską prozą teraźniejszości, której jeden z rozdziałów traktuje o kontraktach wygasających 30 czerwca, czyli w trakcie sezonu. Nie wykluczamy, że jeszcze może być na tym gruncie śmieszno-straszno.

Kolorowo jeszcze bardziej niż zwykle – bo pusto! – będzie dzięki wielokolorowej mozaice krzesełek urokliwego stadionu w Bielsku-Białej, nad którego koroną przez horyzont przebijają się beskidzkie szczyty. Do świadomości kibiców coraz bardziej przebija się za to dobra robota prezesa Kłysa i trenera Bredego, którzy – co chyba najistotniejsze – sprawiają po prostu wrażenie normalnych gości. Dlatego TSP, dość już czekania: pora ubarwić ekstraklasę. A reszta niech się tłucze za waszymi plecami. Ktokolwiek z tego peletonu przetrwa i wczołga się do elity, ten będzie dla mnie zaskoczeniem, ale nie Podbeskidzie. Ponad nim w pierwszej lidze rzeczywiście widzę tylko góry.


Fot. Rafal Rusek / PressFocus